W czwartek w Gruzji odbyła się konferencja w miejsce planowanego V Szczytu Energetycznego, który odbędzie się dopiero po wyborach prezydenckich na Ukrainie. Brali w niej udział przedstawiciele kancelarii prezydenckich, rządów i firm energetycznych z Litwy, Polski, Ukrainy, Gruzji, Azerbejdżanu, Turkmenistanu, Kazachstanu, Turcji, Bułgarii oraz Rumunii. Na konferencji przedstawiono studium wykonalności projektu przedłużenia ropociągu Odessa-Brody, którym w stronę Europy miałaby popłynąć kaspijska ropa. Po raz pierwszy w spotkaniu zorganizowanym na ten temat uczestniczyła Białoruś.

>>> Czytaj też: "Gazociągi omijające Rosję będą głównym tematem szczytu energetycznego w Batumi"

Obecnie rurociąg ten tłoczy rosyjski surowiec w odwrotną stronę - z Brodów na zachodzie Ukrainy w kierunku Odessy. Gdyby kierunek ten został odwrócony, a rura przedłużona, to ropa znad Morza Kaspijskiego mogłaby trafiać do Gruzji, a stamtąd tankowcami do Odessy. Z kolei z Odessy ropa mogłaby być dostarczana rurociągiem aż do Gdańska przez Brody, Adamowo i Płock. Dotychczas dostawy ropy zadeklarował Azerbejdżan.

Handzlik pytany przez PAP o stanowisko Kazachstanu i Turkmenistanu, które dotychczas nie zadeklarowały oficjalnie dostaw do przedłużanego Odessa-Brody, odparł, że "fakt udziału Kazachstanu i Turkmenistanu w tej konferencji i to, że podpisały się pod deklaracją, mówi samo za siebie; to jest ważny krok".

Reklama

"Prezentacja studium wykonalności ropociągu i wspólna deklaracja po konferencji mówią o wspólnych dostawach ropy kazachskiej i azerskiej przez terytorium Gruzji do Europy" - wyjaśnił PAP prezes Nowej Sarmatii Marcin Jastrzębski. Spółka Nowa Sarmatia odpowiada za inwestycję przedłużenia ropociągu; tworzy ją pięć koncernów z Polski, Gruzji, Ukrainy, Azerbejdżanu i Litwy.

"Sarmatia, która na początku ma przetłaczać 5 mln ton ropy do Kralup (rafineria Orlenu w Czechach - PAP), w przyszłości będzie mogła transportować do 20 mln ton, a nawet 40 mln ton ropy (rocznie - PAP)" - podkreślił Handzlik. "Zakłada się, że ten projekt, wraz z częścią polską powinien być zakończony do 2015 roku" - zaznaczył. "Najważniejsze jest to, że ten projekt już funkcjonuje w oficjalnych dokumentach i ma wiodące znaczenie w euroazjatyckim korytarzu transportowym ropy" - dodał prezydencki minister.

"Docelowo, tylko na potrzeby rafinerii w Polsce, ropociągiem tym mogłoby trafiać 8-10 mln ton ropy rocznie" - powiedział Jastrzębski. W sumie rocznie przez rurociąg mogłoby - w jego ocenie - przepływać nawet 40 mln ton ropy rocznie od 2013-2014 roku. Jastrzębski szacuje, że koszty inwestycji po stronie polskiej i ukraińskiej wyniosą ok. 1,5 mld zł.

Jak podał Jastrzębski, podczas konferencji Komisja Europejska podtrzymała poparcie dla projektu. "Mam nadzieję, że do końca miesiąca podpiszemy umowę (na unijne dofinansowanie - PAP); do tego potrzebujemy walnego (zgromadzenia akcjonariuszy - PAP), które jest przewidziane na 20 stycznia" - zapowiedział prezes.

Dofinansowanie z UE wyniesie 490 mln zł.