Prace nad wprowadzeniem nowego instrumentu, który miałby rozruszać akcję kredytową dla firm, wyszły poza bank centralny. Założenia trafiły do Związku Banków Polskich do konsultacji.
Wprowadzenie przez NBP kredytu dyskontowego obiecał we wrześniu ubiegłego roku prezes Sławomir Skrzypek podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Miał być to jeden z trzech instrumentów zwiększających akcję kredytową dla firm – bank centralny miał też zaoferować operacje zasilające w płynność na 12 miesięcy, a także w sytuacjach krytycznych wykupywać od banków komercyjnych emitowane przez nie obligacje.
Bankowcy największe nadzieje wiązali z kredytem dyskontowym – banki dzięki niemu mogą uzyskać środki na kredyty od banku centralnego, przedstawiając jako zabezpieczenie weksle wystawione przez firmy. Instrument ten pojawił się w założeniach polityki pieniężnej na rok 2010, a w grudniu Rada Polityki Pieniężnej poinformowała o publikacji notowań dodatkowej stopy procentowej – dyskontowej, która wynosi 4 proc. i wyznacza cenę takiego kredytu. To oznaczało, że prace nad wprowadzeniem tego instrumentu trwają. I rzeczywiście, jak dowiedzieliśmy się w banku centralnym, projekt wprowadzenia kredytu dyskontowego trafił do Związku Banków Polskich.
– Konsultacje z bankami już się rozpoczęły, w ciągu kilku tygodni powinniśmy przekazać ich wynik do NBP – mówi Przemysław Barbrich z ZBP. Bankowcy przyznają, że wprowadzenie tego instrumentu mogłoby poprawić sytuację, choć też trzeba pamiętać, że banki komercyjne nie mają problemów z płynnością. W cotygodniowych aukcjach bonów pieniężnych zostawiają w NBP 50–60 mld zł. Nadwyżka środków na rynku jest, ale sytuacja na rynkach finansowych jest ciągle niepewna.
>>> CZYTAJ TEŻ: Auta wychodzą z kryzysu
Reklama
– Choć ten instrument w tym momencie nie jest niezbędny, to warto go mieć pod ręką, na wszelki wypadek. Wprowadzenie go przez NBP to kolejny element całkiem nieźle układającej się współpracy banków z NBP – ocenia Dariusz Odzioba z Pekao. Diabeł tkwi jednak w szczegółach – niuanse w konstrukcji tego produktu mogą sprawić bowiem, że nie będzie on wykorzystywany.
– Ze strony operacyjnej może być to dla banków uciążliwe, bo będą musiały się stawiać w banku centralnym z wekslami firm, którym chcą dać kredyt pod finansowanie uzyskane w NBP – mówi jeden z bankowców. Wiele też zależy od tego, jakie weksle będzie przyjmował bank, jeżeli tylko od dobrych firm, to one pewnie dostałyby kredyt w normalnym trybie – dodaje Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku.



Inna wątpliwość dotyczy przeznaczenia tego typu kredytu. Z informacji przekazanych przez RPP na ostatniej konferencji w grudniu 2009 roku wynika, że w grę wchodziłyby krótkoterminowe kredyty obrotowe, które banki obecnie oferują relatywnie najchętniej. Bankowcy zwracają też uwagę, że teraz głównym problemem jest ryzyko kredytowe. Finansowanie, które kredyt dyskontowy dostarcza, nie jest takim kłopotem jak jeszcze rok temu. I tu pojawia się kolejna wątpliwość – NBP dość długo zwlekał z przedstawieniem zasad działania takiego kredytu.
– Gdyby kredyt dyskontowy został wprowadzony wcześniej, np. rok temu, i gdyby zaczęły działać gwarancje, to być może spadek akcji kredytowej w tym roku mógłby być mniejszy – ocenia Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. W 2009 roku portfel kredytów dla firm skurczył się o prawie 8 mld zł, czyli 3,5 proc. Dla porównania w 2008 roku wzrósł prawie o 30 mld zł. Bankowcy oczekują, że ten rok będzie lepszy dla kredytów dla firm.
– Jest szansa na wzrost o ok. 5–7 proc. – mówił kilka dni temu prezes Citibanku Sławomir Sikora. Większe wzrosty są jednak bardzo mało prawdopodobne.
– Trudno oczekiwać dynamicznego wzrostu akcji kredytowej dla firm, w sytuacji kiedy gospodarka rośnie o 2–3 proc. – mówi DGP Mirosław Gronicki, były wiceminister finansów.
Duża część banków po słabym 2009 roku zapowiada, że chce zwiększyć liczbę udzielanych kredytów dla przedsiębiorstw. Dlatego zdaniem Haliny Wasilewskiej-Trenkner pobudzanie rynku kredytowego nie jest już potrzebne. – Sytuacja jest już inna, polskie firmy przechodzą przez kryzys, korzystając z własnych środków, a na świecie odchodzi się od instrumentów pobudzających rynek kredytowy – mówi była członkini RPP.
ikona lupy />
W ciągu dekady zadłużenie firm wzrosło o ponad 100 proc. / DGP