Na fatalną prognozę dla byłej NRD składa się kilka czynników. Jednym z nich jest tzw. Ostflucht. Od zjednoczenia do zachodnich landów wyjechało ze wschodniej części kraju 1,7 mln osób, czyli co ósma osoba. W nadchodzących latach ten proces będzie trwał. Eurostat przewiduje, że w nadchodzących 20 latach Saksonia-Anhalt, Turyngia czy Branderburgia stracą 1/5 mieszkańców, proporcjonalnie najwięcej ze wszystkich regionów Unii Europejskiej.
Na dodatek lepszej pracy i warunków życia poszukują przede wszystkim młodzi. To powoduje, że udział osób w wieku emerytalnym stale rośnie. Innym powodem gwałtownego starzenia się wschodnioniemieckiego społeczeństwa jest załamanie demograficzne. Niemki od lat mają za mało dzieci – według ostatnich statystyk średnio zaledwie 1,37. Ale w byłej NRD jest to szczególnie widoczne, m.in. z powodu wysokiego bezrobocia. Od 1990 r. w tej części Niemiec zamknięto już przeszło 2 tys. szkół. I nic nie wskazuje na to, aby ten proces się zakończył.
Reklama
Są też przyczyny społeczne. – Masowa imigracja m.in. Turków systematycznie odmładza niemieckie społeczeństwo, poprawia statystyki dzietności. Ale przed zjednoczeniem ten proces omijał NRD, a teraz nic się nie zmieniło – mówi nam Krystyna Iglicka-Okólska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
W efekcie mieszkańcy wschodnich Niemiec będą statystycznie coraz starsi. Rekordzistą na skalę kontynentu ma być miasto Chemnitz niedaleko granicy z Czechami. Tu przeciętny mieszkaniec będzie miał 56 lat! Jednak sytuacja w pozostałych regionach byłej NRD nie będzie wiele lepsza. Eurostat przewiduje bowiem, że w całych wschodnich Niemczech średnia wieku przekroczy 52 lata.
Coraz większym ciężarem staną się też osoby na emeryturze. Unijny urząd statystyczny uważa, że w 2030 r. 37 proc. mieszkańców Chemnitz będzie miało więcej niż 65 lat. W Brandenburgii ich udział ma się zwiększyć z 22 proc. dziś do 35 proc. Bardzo podobnie będzie w pozostałych landach wschodnich Niemiec.