Wyniki Citi poznamy przed sesją w USA (14.00 naszego czasu), co oznacza, że będą one miały bezpośredni wpływ również na polski rynek (giełdę i notowania złotego). Rynek oczekuje straty na poziomie od -25 do -33 centów na akcję (w zależność od źródła konsensusu), jednak nie tylko sam wynik netto będzie istotny dla inwestorów. Ważna będzie skala odpisów z tytułu złych kredytów dla gospodarstw domowych, jako że oczekuje się, iż ta kategoria będzie jeszcze ciążyć na bankach komercyjnych wobec wysokiego bezrobocia w USA. Należy przypomnieć, iż wyniki Citi miały szczególne znaczenie dla rynku na początku ubiegłego roku, kiedy najpierw wobec wielkich strat obawiano się nawet bankructwa banku (a w najlepszym razie nacjonalizacji), zaś pod koniec lutego list prezesa do pracowników zwiastował początek hossy i poprawy sytuacji w całym sektorze.

Wyniki IBM poznamy o godzinie 22.30, czyli po sesji w USA. W tym przypadku oczekiwania co do zysków są w miarę spójne i wynoszą 3,47 USD na akcję. Wyniki IBM to drugie po Intelu wyniki z branży technologicznej. Rynek ma nadzieję, iż IBM potwierdzi rosnący popyt na sprzęt i usługi IT. Do tej pory firma nie rozczarowywała inwestorów.

>>> Czytaj też: "Intel zarobił więcej niż spodziewali się analitycy"

O ile wyniki będą miały dość oczywisty wpływ na rynki akcji, reakcja pary EURUSD nie jest już tak pewna. Po wycofaniu się inwestorów z gry na wyższe stopy (procentowe w USA), reakcja dolara na ewentualne duże odchylenie w wynikach dopiero pokaże nam dominującą stronę na rynku. Jeśli dolar ma się dalej umacniać musi pokonać bariery 1,4260 i 1,4218 na EURUSD. Silny opór to dopiero 1,4580, wcześniej można szukać oporu w okolicach 1,4450.

Reklama

Dzisiejszy dzień, jak i cały tydzień mogą być ciekawe dla notowań brytyjskiej waluty. Dziś o godzinie 10.30 podane zostaną dane o inflacji (konsensus to 2,6% R/R i 2,3% R/R dla inflacji bazowej), zaś o godzinie 18.00 czeka nas wystąpienie szefa Banku Anglii. Wraz z wyczerpywaniem się programów ekspansji ilościowej (limity nabywania papierów wartościowych przez bank centralny) rynek oczekuje, że polityka monetarna nie będzie już szkodzić notowaniom funta. Taki scenariusz oparty jest na rosnącej stopniowo inflacji i poprawiających się danych z gospodarki brytyjskiej, ale także globalnej. Część tych informacji jest już jednak „w cenie” funta, który ostatnio zyskiwał wobec dolara i euro. Dziś na otwarciu w Europie para GBPUSD pokonuje opór na poziomie 1,6409, co teoretycznie powinno otwierać drogę do dalszych wzrostów (nawet do 1,6876). Należy jednak pamiętać iż „kabel” lubi cofać się po wybiciach. W dalszej części tygodnia mamy jeszcze dane z brytyjskiego rynku pracy, minutes z ostatniego posiedzenia Banku Anglii oraz dane o sprzedaży detalicznej.

Na globalnych rynkach wczoraj działo się niewiele, ale ten spokój służył notowaniom polskiego złotego. Polska waluta umacniała się do euro i dolara po pozytywnych rekomendacjach od Morgan Stanley i Goldman Sachs. Dla rynku takie rekomendacje (banki oczekują notowań EURPLN na koniec roku odpowiednio 3,7 i 3,87) są potwierdzeniem zaangażowania „Londynu” po długiej stronie rynku. Złoty mógł też zyskiwać przed czwartkowymi danymi o produkcji, której dynamika może być dwucyfrowa (konsensus 11%, nasza prognoza 10,2%). Naszym zdaniem jest bardzo duża szansa na to, że na koniec roku notowania znajdą się pomiędzy poziomami wyznaczonymi przez banki inwestycyjne. Uważamy jednak, iż w międzyczasie istnieje spore ryzyko korekty spowodowanej wzrostem spekulacji na podwyżki stóp w USA. W krótkim terminie ważną psychologiczną barierą jest poziom 4 złotych za euro – pierwszy test mieliśmy tu dziś rano i zakończył się on niepowodzeniem. Ewentualne przełamanie może przynieść dodatkowe umocnienie złotego. Dzisiejsze dane z rynku pracy (godzina 14.00, wynagrodzenia: konsensus +3,2%, nasza prognoza +4% R/R, zatrudnienie: konsensus -1,9%, nasza prognoza -1,8% R/R) nie będą miały większego wpływu na notowania.

Na rynku surowców warto przyjrzeć się notowaniom platyny. Pomimo uspokojenia sytuacji na złocie cena metalu gwałtownie rośnie od początku roku. Wzrost o 180 USD za uncję w tym krótkim okresie (do 1621,50 USD) spowodowany jest… uruchomieniem funduszy ETF na platynę w USA z początkiem roku. Tym samym podstawy tej dynamicznej zwyżki są silnie spekulacyjne, choć nie można wykluczyć, że będzie ona kontynuowana, zwłaszcza, że cenie platyny sporo brakuje do maksimum z początku 2008 roku (2295 USD), notabene również efektu potężnej spekulacji na tym kruszcu. W międzyczasie oporem dla byków może być 61,8% zniesienie spadków, które nastąpiły po pęknięciu poprzedniej bańki – poziom 1695 USD. Do poziomu 1750 USD za uncję prognozę cen platyny podniósł Bank of America, tłumacząc to bez ogródek właśnie większym zainteresowaniem ze strony funduszy.