Dla działających w wielu krajach firm assistance wprowadzenie jednolitej waluty oznacza niemal same plusy. – Dla nas wprowadzenie euro oznaczać będzie uproszczenie rozliczeń w sprawach assistance z krajów europejskich, które również operują tą walutą – mówi Ryszard Grzelak, prezes zarządu Europ Assistance. Spodziewa się również większego ruchu turystycznego do i z Polski.

Wprowadzenie euro będzie miało największy wpływ na kontrakty z zakresu assistance turystycznego i międzynarodowego motoryzacyjnego. Najmniej widoczne będą efekty w zakresie współpracy z firmami leasingowymi, ponieważ większość usług realizowanych dla ich klientów dotyczy terytorium Polski – mówi Andrzej Grzych, członek zarządu Inter Partner Assistance Polska. Dodaje, że odejście od złotego może zwiększyć międzynarodową sprawność operacyjną oraz wiarygodność polskich spółek prowadzących działalność poza granicami kraju. Niektóre mniejsze firmy europejskie, jak np. usługodawcy pomocy drogowej, którzy nie mają doświadczenia w rozliczeniach z zagranicznymi partnerami, często podchodzą asekuracyjnie do współpracy ze zleceniodawcami spoza strefy euro.

Będzie to również szansa dla polskich usługodawców assistance z terenów pogranicznych. – Oferując atrakcyjne ceny we wspólnej walucie, będą oni mogli realizować więcej zleceń pochodzących z sąsiednich krajów, zwłaszcza Niemiec – zwraca uwagę Andrzej Grzych.

Tańsze usługi

Reklama

Wspólna waluta to też szansa na spadek stawek assistance. – Kluczowym zjawiskiem towarzyszącym wprowadzeniu wspólnej waluty będzie wyeliminowanie ryzyka kursowego – mówi Andrzej Grzych. Dodaje, że w ramach kontraktów o międzynarodowym zasięgu firma najczęściej współpracuje z usługodawcami pochodzącymi z krajów, w których obowiązującą walutą jest euro. Wynika to w dużej mierze z upodobań Polaków, którzy podróżują najczęściej właśnie do tych krajów. W takiej sytuacji, dzięki wyeliminowaniu ryzyka kursowego, łatwiejsza będzie taryfikacja umów assistance, obejmujących pomoc za granicami kraju.

– Firmy assistance będą mogły oferować niższe stawki swoim partnerom biznesowym, m.in. ubezpieczycielom i bankom, gdyż nie będą musiały uwzględniać ewentualnych wahań kursowych – przewiduje Andrzej Grzych.
Wyjaśnia, że zdarzające się zmiany wartości euro w czasie trwania umowy wpływają na przychody firmy assistance i mają opóźniony wpływ na umowę z klientem instytucjonalnym. – W związku z wyeliminowaniem ważnego czynnika wpływającego na ocenę ryzyka kontraktów wspólna waluta może ułatwić również podpisywanie umów długoterminowych – mówi Andrzej Grzych.

Dla firmy assistance przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty oznacza również zmniejszenie kosztów działalności operacyjnej, dzięki uproszczeniu procesów wewnętrznych, oraz oszczędność czasu z racji wyeliminowania wielokrotnych przeliczeń z jednej waluty na drugą. – Niewątpliwym plusem jest brak kosztów wynikających z konieczności dokonywania zakupów waluty do obsługi rozliczeń w euro. Nie trzeba będzie płacić prowizji bankom – mówi Rafał Mrozowski.

Lepsza oferta

Problemem, ale w mniejszym stopniu dla asystorów, a w większym dla ich kontrahentów, będzie konieczność przeliczenia limitów ze złotego na euro i wprowadzenie zmian we wszystkich produktach, gdzie limit jest podany w złotych.
– Konsekwencje finansowe najpewniej będą po stronie partnerów biznesowych, zwykle bowiem to np. ubezpieczyciel lub bank sam drukuje ogólne warunki ubezpieczenia, broszury i ulotki informujące klienta o przysługujących mu świadczeniach – mówi Rafał Mrozowski z Mondial Assistance.

Ale ta zmiana ma pozytywny skutek dla klientów. Umowy, w których są podane limity na poszczególne ryzyka w złotych polskich, po przejściu na euro będą dawały gwarancję niezmienności realnej wartości limitu. – Na przykład limit na holowanie wynoszący 1000 złotych, dajmy na to w Niemczech, może dziś wystarczyć na 60 km holowania, natomiast jeśli za jakiś czas euro umocni się do złotego, to liczba tych kilometrów automatycznie zmaleje – mówi Rafał Mrozowski.

Zaokrąglenia niegroźne

Jedynym wyzwaniem, jakie widzą asystorzy, to ewentualne podniesienie cen przez usługodawców, wynikające np. z zaokrągleń. – Choć nie ma żadnych poważnych przesłanek ku temu, by ceny zostały podniesione, to wiele firm działających przede wszystkim w sektorze B2C może chcieć potraktować zmianę waluty jako okazję do zwiększenia swoich przychodów. Ewentualne różnice cen wyrażane w euro będą na pierwszy rzut oka mniej znaczące, niż gdyby wyrazić je w złotych – mówi Andrzej Grzych.

Ale niektórzy już mają pomysł, jak sobie z tym poradzić. – Już dziś jesteśmy w stanie stwierdzić, że bez względu na to, czy w Polsce na wzór Słowacji zostaną wprowadzone restrykcje dla firm wykorzystujących przejście na euro do podniesienia cen, my zastosujemy wcześniej ustalony przez nasze władze kurs przeliczeniowy do transformacji stawek z euro na złotego – mówi Rafał Mrozowski. Dodaje, że klienci korzystający z usług pomocy za pośrednictwem firm assistance nie muszą obawiać się wzrostu cen usług. – Podwykonawca, który świadczenie zrealizował, rozlicza się z nami bezpośrednio, a my jesteśmy w stanie zadbać o godziwe przeliczenie kosztu serwisu ze złotych na euro. Dlatego beneficjent świadczenia nie musi obawiać się wzrostu cen polis assistance tylko dlatego, że w Polsce nastąpiła zmiana waluty – mówi Rafał Mrozowski.