Przy wejściu do strefy euro najtrudniej będzie nam spełnić kryterium fiskalne. I to zarówno w części deficytu sektora general government, jak i wielkości długu tego sektora - mówi Maja Goettig, główny ekonomista Banku BPH.

Czy nowa Rada Polityki Pieniężnej powinna już uwzględniać w swoich działaniach wejście Polski do strefy euro?

Jeśli pierwszym możliwym rokiem wprowadzenia euro jest rok 2015 – a taki jest w tej chwili konsensus rynkowy – oznaczałoby to konieczność wprowadzenia złotego do ERM2 najpóźniej w połowie 2012 roku, tak aby w momencie oceny przez Komisję w połowie 2014 roku mieć za sobą wymagane dwa lata pobytu w korytarzu kursowym. Od tego momentu Rada będzie musiała aktywnie zająć się swoją częścią procesu konwergencji: skutecznie stabilizować kurs złotego i zapewnić inflację spełniającą kryteria z Maastricht. Jednak kwestie związane z przyjęciem euro pojawią się już wcześniej, RPP będzie musiała m.in. zaproponować, razem z resortem finansów, kurs centralny na potrzeby przebywania w ERM2 i przygotować się do interwencji walutowych. Tak czy inaczej, zakładam, że kwestia euro nie będzie tematem numer jeden w pierwszym roku kadencji nowej RPP, który upłynie zapewne pod hasłem wychodzenia ze spowolnienia i wyboru odpowiedniego momentu na rozpoczęcie podwyżek stóp.

Spełnienie kryterium inflacyjnego będzie stanowiło jakiś problem?

RPP może stanąć przed dylematem: jak zaostrzać politykę pieniężną, żeby utrzymywać niską inflację, nie szkodząc jednocześnie wzrostowi gospodarczemu i sytuacji fiskalnej, równie istotnej z punktu widzenia przyjmowania euro. Spełnienie kryterium inflacyjnego może jednak nastąpić niezależnie od tego, i to już niebawem. Pamiętajmy, że wylicza się je na podstawie wzoru: średnia inflacja z trzech krajów o najniższym wskaźniku w Unii Europejskiej plus 1,5 pkt proc. A inflacja w Europie powinna wzrosnąć już w tym roku na fali wychodzenia z kryzysu. W Polsce natomiast będzie zapewne spadać w związku z wygasaniem efektu słabego złotego z początku ubiegłego roku. Niewykluczone, że pod koniec tego roku będziemy już spełniać kryterium inflacyjne. To jednak nie oznacza, że RPP będzie mogła spocząć na laurach. Aby utrzymać inflację w ryzach w kolejnych latach, zakładam, że potrzebne będą podwyżki stóp procentowych.

Reklama

Które z kryteriów będzie nam najtrudniej spełnić?

Kryterium fiskalne. I to zarówno w części deficytu sektora general government, jak i wielkości długu tego sektora. Już w 2009 roku deficyt wyniósł prawdopodobnie ok. 6.4 proc. PKB, zaś dług liczony według unijnej metodologii ESA95 mógł być bliski 52 proc. PKB. W tym roku deficyt w relacji do PKB wzrośnie, podobnie dług, który w ujęciu unijnym może zbliżyć się do 57 proc. – czyli dopuszczalnego w procesie konwergencji poziomu 60 proc. W scenariuszu, w którym Polska wchodzi do strefy euro w 2015 roku, najważniejszy będzie rok 2013 – bo to będzie rok oceniany pod kątem spełniania kryteriów. Zejście do tego czasu z deficytem poniżej 3 proc. PKB i utrzymanie długu poniżej 60 proc. PKB będzie wymagało dużego wysiłku ze strony rządu. Co nam pomoże, to prawdopodobnie szybszy wzrost gospodarczy w kolejnych latach. Wsparciem, przy sprzyjających warunkach globalnych, powinien być też umacniający się złoty – to ograniczyłoby częściowo przyrost długu.

Prezes NBP Sławomir Skrzypek uważa, że nie powinniśmy wprowadzać złotego do ERM2, dopóki nie zostanie z nas zdjęta procedura nadmiernego deficytu. Ma rację?

Prezesowi banku centralnego chodzi zapewne o uniknięcie ryzyka dla złotego, jakie mogłoby się pojawić w sytuacji, gdyby nie było pewności, że Polska jest w stanie szybko spełnić kryterium fiskalne. Ryzyko ataku spekulacyjnego byłoby wówczas całkiem realne. Formalnie jednak nie musimy spełniać kryteriów konwergencji, by wchodzić do ERM2. Warunki te muszą być spełnione dopiero w momencie dokonywania oceny przez Komisję. Jeśli perspektywa zmniejszenia deficytu byłaby realna – a dzięki temu zdjęcie procedury nadmiernego deficytu byłoby kwestią czasu – to może warto podjąć takie ryzyko. Inaczej wprowadzenie złotego do ERM2 mogłoby się opóźnić. A przez to opóźniłby się cały proces przyjmowania euro. Przykład ostatnich lat pokazuje, że warto wykorzystywać sprzyjające okoliczności dla wejścia do strefy euro, ponieważ ich niewykorzystanie może oznaczać odłożenie momentu wprowadzenia wspólnej waluty o kilka lub nawet kilkanaście lat.

A jaka jest szansa, że uda nam się ograniczyć deficyt do 3 proc. PKB do 2013 roku?

Teoretycznie jest to możliwe. Być może udałoby się go ograniczyć nawet w takim tempie, jak chce tego EcoFin – czyli w roku 2012. Wymagałoby to jednak schodzenia z poziomem deficytu o ok. 2 pkt proc. rocznie, co jest zadaniem naprawdę ambitnym, nawet przy wyższym wzroście gospodarczym. Dużo zależeć będzie od kształtu planu konsolidacji finansów publicznych, jaki rząd ma przedstawić przed końcem stycznia. Potrzebne są odważne decyzje m.in. w zakresie reformy KRUS, likwidacji przywilejów emerytalnych, reformy administracji i zmiany w wydatkach sztywnych budżetu. Oficjalna linia rządu jest dziś taka, że wejście do strefy euro przestało być głównym priorytetem. Dziś najważniejsza jest stabilizacja finansów publicznych. Trudno jednak rozdzielać te sprawy. Bez naprawy finansów przyjęcie euro będzie niemożliwe. Można uznać, że te dwa średniookresowe cele są ze sobą spójne.