Resort rozwoju regionalnego chce ograniczyć liczbę firm, które mogą skorzystać z dotacji. Nawet 80 proc. przedsiębiorców może zrezygnować z konkursu.
W zeszłym roku zainteresowanie dotacjami na e-biznes było tak olbrzymie, że przed urzędami, które przyjmowały wnioski, ustawiały się długie kolejki. Chętnych nie brakowało, bo bez większego wysiłku można było dostać nawet 850 tys. zł na założenie własnej firmy. W tym roku kolejek już nie będzie. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego stwierdziło, że unijne pieniądze na e-biznes były zbyt łatwo dostępne. Postanowiło skomplikować procedurę. Najpierw w grudniu zaostrzyło zasady oceny projektów. Teraz przygotowuje w ekspresowym tempie zmianę przepisów, która jeszcze bardziej utrudni dostęp do dotacji.
Ministerstwo zamierza:
● obniżyć wysokości inwestycji, które będzie można sfinansować za unijne pieniądze, z 1 mln zł do 700 tys. zł;
Reklama
● zmniejszyć wysokość dotacji z 85 proc. do 70 proc. kosztów inwestycji;
● wprowadzić zakaz składania więcej niż jednego wniosku;
● zabronić startu w konkursach spółek w organizacji założonych, ale jeszcze nieprowadzących działalności.
Maciej Dąbrowski, właściciel firmy doradczej Dabrowsky, twierdzi, że zmiany proponowane przez ministerstwo spowodują spadek zainteresowania e-dotacjami nawet o 80 proc. Według niego, najbardziej bolesny będzie zakaz startu w konkursach spółek w organizacji. To one najczęściej starały się o wsparcie ze środków Unii Europejskiej.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Anna Konik-Żurawska, zapewnia, że zmiany to po prostu odpowiedź na duże zainteresowanie e-dotacjami. Twierdzi, że bez zaproponowanych przez resort modyfikacji unijne pieniądze mogłyby szybko się wyczerpać.
W tym roku na e-dotacje ma trafić z Unii około 350 mln zł.