Firmy paliwowe nie będą musiały - tak jak jest to dzisiaj - fizycznie utrzymywać zapasów, zrobi to za nie Agencja Rezerw Materiałowych (ARM), firmy będą musiały tylko zapłacić specjalną składkę. Zmiana systemu i przenoszenie zapasów zajmą jednak trochę czasu; potrzebna jest m.in. rozbudowa magazynów.

>>> Czytaj też: W drugiej połowie roku może zabraknąć w Polsce gazu

"Obowiązek fizycznego utrzymywania zapasów ma być zastąpiony obowiązkiem finansowym, docelowo całość zapasów interwencyjnych będzie przeniesiona do ARM" - powiedział Kaliski podczas wtorkowego spotkania Polskiego Forum Akademicko-Gospodarczego. Jak dodał, wysokość składki byłaby co kwartał uaktualniana przez Ministerstwo Gospodarki.

"Chcemy, by w lutym ustawa (o zapasach - PAP) wyszła z Ministerstwa Gospodarki do konsultacji zewnętrznych tak, by pod koniec marca została przedłożona Radzie Ministrów" - zapowiedział dyrektor. Do tego czasu resort chce wybrać najefektywniejszą i "najmniej kontrowersyjną dla Ministerstwa Finansów" opcję finansowania nowego systemu zapasów.

Reklama

>>> Czytaj też: Resort gospodarki rozważa możliwość uruchomienia kryzysowych rezerw gazu

Obecnie obowiązek utrzymywania zapasów spoczywa na przedsiębiorcach, a wartość zapasów obciąża ich aktywa. "Na dzień 10 grudnia ub.r. zapasy wyniosły ponad 4 mln 200 tys. ton ropy i ponad 2 mln 200 tys. ton paliw, co daje przy ówczesnych cenach wartość przekraczającą 10,5 mld zł" - oszacował Kaliski. Jak dodał, koszt utrzymywania zapasów przełożony na cenę jednego litra paliwa wyniósł w ubiegłym roku ok. 65 groszy; przy czym także w nowym systemie koszt ten będzie przenoszony na konsumentów.

Resort gospodarki zastanawia się obecnie nad sposobem finansowania nowego systemu. "Pierwsza opcja zakłada, że ARM w oparciu o kredyty krótkoterminowe stopniowo, w ciągu kilku lat, odkupuje zapasy obowiązkowe; natomiast spłata zadłużenia oraz pokrycie bieżących kosztów funkcjonowania systemu zapewniałaby nałożona składka" - wyjaśnił Kaliski. Wskazał jednak, że problemem jest w tym przypadku zadłużenie i jednoczesne funkcjonowanie dwóch systemów.

>>> Czytaj też: Rząd nie ma pieniędzy na zakup zapasów paliwa

Drugą opcją jest wykupienie zapasów przy udziale Banku Gospodarstwa Krajowego oraz stworzenie dwóch funduszy. Jeden - finansowany obligacjami lub kredytem - wykupiłby zapasy od przedsiębiorców i przekazałby je do ARM, a drugi zbierałby pieniądze na spłatę kredytu i bieżące finansowanie systemu. Problemem w tym przypadku - jak wskazał Kaliski - może być trudność w uzyskaniu kredytu bez gwarancji rządowej.

"Trzecią opcją jest stworzenie regulacji prawnej, która zakłada powołanie jednostki zrzeszającej podmioty sektora, która byłaby czymś w rodzaju centrali zapasów; konstrukcja finansowa byłaby podobna do drugiej opcji" - powiedział Kaliski. W tym przypadku problemem może być m.in. forma prawna takiej centrali i kontrola nad systemem, choć Niemcom udało się taki model wprowadzić w życie.

>>> Czytaj też: PGNiG: magazyny gazu wypełnione w 80 proc.

Obecnie zapasy dzielą się na państwowe - tworzone przez Ministerstwo Gospodarki i zarządzane przez ARM - oraz na zapasy obowiązkowe przedsiębiorców. Są oni zobowiązani do utrzymywania zapasów ropy naftowej i paliw w wysokości 76 dni średniego dziennego importu. Choć już dziś przepisy pozwalają, by fizyczne utrzymywanie zapasów było scedowane na inny podmiot, wartość zapasów i tak obciąża bilansy spółek.