"Inwestorzy z coraz większym niepokojem obserwują sytuację w Chinach, gdzie akcja kredytowa ulegnie restrykcjom. Byki próbowały przebić ważny z technicznego punktu widzenia poziom 2500 pkt, jednak sił na jego przekroczenie już nie starczyło. Wyznaczyliśmy więc nowy rekord, ale w fatalnym stylu" - ocenia Łukasz Bugaj, analityk Xelion Doradcy Finansowi.

W końcówce sesji napłynęły wyniki banków amerykańskich, które przyjęto z mieszanymi uczuciami. Wystarczyło to jednak, aby Wall Street otworzyła się na minusach. "Wyraźnie spadkowe otwarcie w Nowym Jorku nie wpłynęło zbytnio na wyceny największych polskich spółek. Widać było chęć przeczekania przy górnych poziomach konsolidacji, z której wczoraj się wyrwaliśmy" - uważa Bugaj.

Jego zdaniem, może to oznaczać powrót cen do przebitego poziomu, od którego zwyżka powinna być kontynuowana. "Martwi jednak styl wyznaczania nowych szczytów oraz mały zasięg potencjalnego ruchu na północ. Wkraczamy bowiem w obszar silnych oporów technicznych i to nie tylko w Warszawie, ale również na Wall Street" - dodaje analityk Xelion Doradcy Finansowi.

Ostatecznie WIG20 wyniósł w środę na zamknięciu sesji 2489,45 pkt. WIG zyskał 0,17 proc. i wyniósł 41617,21 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły ok. 1,73 mld zł.

Reklama