Związkowcy chcą skończyć z wyrzeczeniami, które musieli ponosić w związku z kryzysem - pisze Gazeta Wyborcza. Twierdzą, że w zeszłym roku godzili się na cięcia etatów i obniżki pensji, ale ponieważ firmy znów mają zyski, to chcą na tym skorzystać.

Związkowcy tłumaczą, że w obawie przed kryzysem podpisali nawet z pracodawcami i rządem bezprecedensowy pakiet antykryzysowy, zrzekając się części uprawnień z kodeksu pracy, m.in. rezygnując z zapłaty za nadgodziny. Ale teraz, gdy rząd się chwali, że "Polska jest jedynym krajem w Europie, który ma wzrost gospodarczy" to trzeba się nim podzielić z pracownikami.

Jednym z głównych postulatów związkowców jest podniesienie płacy minimalnej do poziomu połowy średniej krajowej. W tej chwili płaca minimalna to 1317 zł, czyli 42 proc. średniej. Jak pisze Gazeta Wyborcza, wczoraj nikt z rządu nie chciał skomentować postulatów związkowców.