Tylko dzisiaj wśród firm potencjalnie zainteresowanych przejęciem ABN Amro Holding NV, który chce sprzedać bankrutującego Fortisa, jest Royal Bank of Scotland Group, BNP Paribas SA i Deutsche Bank AG - pisze "Het Financieele Dagblad", nie podając źródła informacji.

Fortis znalazł się w tarapatach po przejęciu części udziałów w holenderskim banku ABM Amro za 24 mld euro. Z powodu zawirowań na rynkach finansowych Fortis nie był w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań. Teraz - zgodnie z niedzielną decyzją belgijskiego rządu - będzie musiał odsprzedać aktywa ABM Amro za 10 mld euro.

Fortis stracił do tej pory około 2 mld euro. Od początku roku klienci Fortisa wycofali ze swoich kont ok. 5 mld euro, co stanowi 3 proc. wszystkich depozytów banku. Akcje Fortisu wzrosły we wtorek o 40 centów, czyli 10 proc., do 4,37 euro, po spadku w poniedziałek o 24 proc.

Skromne złego początki
Reklama

Tak naprawdę wszystko zaczęło się w połowie 2006 r. Wówczas amerykańska firma finansująca kredyty subprime, kalifornijska Ownit Mortgage Solutions wystąpiła o ogłoszenie upadłości. Firma zamknęła drzwi w pierwszym tygodniu grudnia 2007, 800 pracowników wysłała do domów, wieść została odnotowana w serwisach prasowych. Jak pisał wówczas Bloomberg, Ownit Mortgage Solutions dołączył do szeregu innych pożyczkodawców, którzy nie mieli pieniędzy na spłacanie zobowiązań na spowalniającym amerykańskim rynku hipotecznym, takich jak Ameriquest Mortgage Co., Countrywide Financial Corp., H&R Block Inc.'s Option One, BNC Mortgage Inc.
Ownit był w rankingach dopiero na 11 miejscu wśród pożyczkodawców dla segmentu klientów subprime, uznawano go za dobrą spółkę, w pierwszej połowie 2006 r. udzielił prawie 5,5 mld dolarów ryzykownych pożyczek. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi, że wielkość udzielonych kredytów była o 44 proc. większa niż w pierwszej połowie 2005 r., a mogło i powinno to stać się sygnałem alarmowym, że na słabnącym rynku firma coraz bardziej brnie w obsługę najbardziej ryzykownych klientów.

Był też smaczek w całej sprawie. Współwłaścicielem kalifornijskiego pożyczkodawcy był od 2005 r. Merrill Lynch, drugi co do wielkości amerykański bank inwestycyjny. Ownit wydał wówczas zresztą oświadczenie, w którym skrytykował Merrill Lynch za odcięcie od finansowania. Dziś Merrill Lynch to też już przeszłość, oddał się we wrześniu tego roku w ręce Bank of America, ale w 2005 zapakował pożyczki udzielone przez Ownit w papiery wartościowe bazujące na ryzykownych kredytach i sprzedał dalej, razem z finansowym ryzykiem. Nazwa Ownit (miej to) okazała się złowróżbna. Kłopoty malutkiej w porównaniu z Merrill Lynch firmy stały się udziałem gigantycznego banku. A kryzys subprime wyżera dziś pieniądze z portfeli inwestorów.

Groźne pomruki w 2007

Potem przyszło pierwsze półrocze 2007 i wyniki ogłaszane przez sektor finansowy. GMAC zasygnalizował stratę 1 mld dolarów na rynku subprime, HSBC – 10 mld dolarów. A potem zaczęła się lawina. W drugiej połowie 2007 Merrill Lynch poinformował o 7,9 mld dolarów strat, gigant reasekuracyjny Swiss Re – 1 mld dolarów, potem Citigroup, potem – już w tym roku – przyszła kolej na AIG, Carlyle Capital. Mało kto uszedł z (finansowym) życiem. Instytucje finansowe desperacko szukały pieniędzy na podniesienie kapitału, giełdy opanowała panika, z rynku po kolei zaczęły znikać instytucje o ponad stuletniej tradycji, a rządy krajów rozwiniętych przystąpiły do akcji ratunkowych, jakich nie widziano od dawna. Kto bowiem jeszcze dwa lata temu mógłby pomyśleć o przyjaznym witaniu przez rynek nacjonalizacji olbrzymich finansowych gigantów?

Z rynku wyparowały miliardy dolarów, zaangażowanych albo w papiery wartościowe bazujące na ryzykownych kredytach hipotecznych, albo w akcje spółek kupujących takie papiery. Citigroup musiał przeszacować swoje aktywa w dół o 55 mld dolarów i podnieść kapitał o 49 mld dolarów (według zestawienia Bloomberga na połowę września), Merrill Lynch – odpowiednio 52 i 29,9 mld dolarów. Trzeci w tym nieciekawym rankingu szwajcarski UBS przeszacował aktywa 44,2 mld dolarów w dół i poszukał 27,6 mld dolarów kapitału.

Do strat na subprime dołożyły się inne kłopoty. W sierpniu tego roku amerykańska komisja papierów wartościowych – SEC – przymusiła bankowe giganty: najpierw Citigroup, Merrill Lynch i szwajcarski UBS, do oddania inwestorom pieniędzy. Banki te sprzedawały inwestorom bezwartościowe obecnie obligacje ARS. Ich oprocentowanie ustalane jest na aukcjach. Władze zarzucały bankom organizującym emisje, iż wiedząc już o kryzysie kredytowym, nadal sprzedawały klientom obligacje ARS jako płynny papier. Cały rynek, który załamał się w lutym tego roku, szacowano na 330 mld dolarów, a klienci, którzy nie mieli już jak wycofać się z inwestycji, zostali z bezużytecznymi papierami. I poszli do sądów. Banki wystraszyły się miliardowych odszkodowań i postanowiły nie tylko zawrzeć ugody z klientami, lecz także – zapłacić stosowne kary.

Rozbili się na północnej skale

Ekonomiści mówią dziś o moralnym hazardzie, bo rządy ratują jedne instytucje, a innych nie. W lutym tego roku brytyjski wobec ryzyka upadku banku hipotecznego Northern Rock, postanowił go przejąć. Groziło bowiem, że klienci wycofają swoje wkłady z banku.
Potem przyszedł marzec i amerykański bank inwestycyjny Bear Stearns został przejęty przez JPMorgan Chase.
Potem nastąpiło kilka miesięcy względnego spokoju. Bardzo względnego, bo kolejne instytucje finansowe podawały coraz gorsze wyniki, aż nadszedł wrzesień, kiedy to jedni znaleźli finansowanie, a inni – nie.

I przyszedł czarny wrzesień

7 września Fannie Mae i Freddie Mac, prywatne instytucje obsługujących ok. połowy amerykańskiego rynku hipotecznego, zostały znacjonalizowane przez amerykański rząd. Rząd zdecydował się objąć za 200 mld dolarów nowe akcje obu firm i zepchnąć dotychczasowych udziałowców do mniejszości.

Tydzień po Fannie Mae i Freddie Mac przyszła kolej na Lehman Brothers. Tym razem jednak, postanowiono poświęcić 158-letni bank rozpaczliwie szukający pomocy. Ani Barclays, ani Bank of America nie zdecydowały się w trakcie negocjacji na przejęcie banku z jego 50 mld dolarów zamrożonymi w rynku nieruchomości. Po upadku Lehman Brothers mówiono, że to wreszcie może pierwsza instytucja finansowa, która po prostu zbankrutowała, co by mogło oznaczać początek końca kryzysu, ale wygląda na to, że Lehman Brothers po prostu miał pecha. W tym samym bowiem czasie Merrill Lynch został przejęty przez Bank of America. A europejskie i azjatyckie resztki po Lehmanie kupuje obecnie japońska Nomura. Pozostałości amerykańskie przejął bezlitośnie Barclays.

Koniec mitu AIG

W tym samym czasie czarny los dopadł ubezpieczycieli. 14 września, w niedzielę, największy pod względem aktywów amerykański ubezpieczyciel – AIG - poprosił Fed o 40 mld dolarów krótkoterminowego finansowania. W poniedziałek wieczorem agencje Standard & Poor's i Moody's zdecydowały sie obniżyć rating AIG. Było to dokładnie to, czego AIG chciało uniknąć, bo gorsza ocena ratingowa to trudniejszy i droższy dostęp do pieniędzy. Rząd amerykański nie chciał najpierw inwestować publicznych pieniędzy w ratunek ubezpieczyciela, natomiast naciskał na banki Goldman Sachs i JP Morgan Chase, by dostarczyły AIG pożyczkę w wysokości 70 do 75 mld dolarów. Najpierw AIG uzyskało tylko dostęp do pieniędzy stanu Nowy Jork, gdzie ubezpieczyciel ma siedzibę – to 20 mld dolarów na zabezpieczenie bieżącej płynności. Ostatecznie jednak 16 września AIG dostało 85 mld dolarów pożyczki od Fed na dwa lata, którą ma spłacić ze sprzedaży aktywów. Zaś amerykański rząd przejmie 79,9 proc. udziałów w AIG. Decyzję o przyznaniu ubezpieczycielowi nadzwyczajnej pożyczki Fed uzasadnił obawą, że upadek AIG mógłby zachwiać już osłabionym rynkiem finansowym.

Brytyjska fuzja zamiast upadku

W Europie był względny spokój, przerywany informacjami o powiększających się stratach europejskich banków. Ale nagle, 18 września – pojawia się informacja o fuzji brytyjskich banków HBOS i Lloyds TSB. Powstanie gigant ze 135 tysiącami pracowników. Mniejszy Lloyds TSB kupi większy HBOS za 12,2 mld funtów. Banki mają połączyć się przez wymianę akcji. Poprzedniego dnia Halifax Bank of Scotland przeżywał dramatyczne giełdowe spadki i to takie, że odezwał się nawet powściągliwy brytyjski nadzór. Financial Services Authority zapewniła, że HBOS finansuje się w sposób zadowalający i jest odpowiednio dokapitalizowany. HBOS to numer cztery na rynku brytyjskim, Lloyds TSB - numer pięć. Lloyds TSB specjalizuje się w kontach osobistych, HBOS - w kredytach hipotecznych.

Koniec niezależnych

22 września Goldman Sachs i Morgan Stanley, ostatnie dwa niezależne banki inwestycyjne na Wall Street podały informację, że po niedzielnej decyzji (z 21 września) przekształcą się w banki detaliczne. Ale do akcjonariuszy Goldman Sachs dołącza Warren Buffet. Rynek mówił też o możliwym sojuszu z Sumitomo Mitsui Financial Group. Morgan Stanley poinformował z kolei, że zamierza udostępnić 20 proc. swojego kapitału akcyjnego japońskiemu Mitsubishi UFJ Financial Group. Powinno to przynieść amerykańskiemu bankowi 8,5 mld dolarów. Dwa dni później Morgan Stanley zakończył rozmowy o fuzji z innym amerykańskim bankiem – Wachovią. Tydzień później, 29 września, informacja o wejściu Mitsubishi UFJ Financial Group Inc. do Morgan Stanley została potwierdzona.

W cieniu wielkich banków odłamki raziły niewielkich uczestników rynku finansowego. Również 22 września centralny bank Danii i banki duńskie musiały ratować 200 mln duńskich koron (26,8 mln euro) mały Ebh Bank za zachodzie Danii. Bank miał kłopoty z płynnością, bo ucierpiał na kryzysie hipotecznym. To była druga interwencja duńskiego banku centralnego – pierwszym bankiem z kłopotami był Roskilde Bank.

JP Morgan Chase znowu przejmuje

Przedostatni tydzień września nie zaczął się najlepiej i nie zakończył dobrze. 26 września ostatecznie poległ Washington Mutual, amerykański bank depozytowo-kredytowy o 119 letniej historii. Klienci zaczęli we wrześniu wycofywać depozyty i po wartym kilkanaście miliardów dolarów runie na kasy, w czwartkową noc Fed i FDIC (amerykańska instytucja gwarantująca depozyty) przejęły kontrolę nad bankiem. Po czym WaMu zostało ostatecznie przejęte przez JP Morgan Chase, który po wcześniejszym kupnie Bear Stearns i teraz WaMu, stał się drugim co do wielkości bankiem w USA. Aktywa Washington Mutual JPMorgan Chase przejmuje za 1,9 mld dolarów.

W Europie źle się dzieje

W czwartek, 25 września, źle zaczęło się dziać na rynku Beneluksu. Obecna także w Polsce grupa Fortis borykała się ze spadającym kursem na giełdzie. Grupa zapewniała, że nie ma kłopotów z płynnością, ale po rynku kursowały plotki, że Fortis zwracał się nawet do konkurenta, Rabobanku, o pomoc. W końcu w niedzielę, 28 września, zdecydowały rządy Belgii, Holandii i Luksemburga. Rząd Belgii przejął aktywa o wartości 4,5 mld euro. W sumie trzy kraje postanowiły dokapitalizować bank kwotą 11,2 mld euro. Dramatyczna decyzja zapadła na nadzwyczajnym, trwającym ponad pięć i pół godziny posiedzeniu belgijskiego rządu w Brukseli z udziałem szefa Europejskiego Banku Centralnego odpowiedzialnego za stabilność strefy euro, Jean-Claude'a Tricheta, unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, prezesów banków centralnych i szefów resortów finansów krajów Beneluksu. Klientami Fortisu jest 40 proc. Belgów.

Fortis znalazł się w tarapatach wskutek przejęcia części udziałów w holenderskim banku ABM Amro kosztem 24 miliardów euro. Z powodu zawirowań na rynkach finansowych Fortis nie był w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań. Teraz - zgodnie z niedzielną decyzją belgijskiego rządu - będzie musiał odsprzedać aktywa ABM Amro za 10 mld euro. Na kryzysie subprime Fortis stracił „zaledwie” ok. 2 mld euro.

29 września to nie koniec pecha w sektorze bankowym. Rząd brytyjski zdecydował, że bank hipoteczny Bradford & Bingley będzie częściowo znacjonalizowany. A niezagrożone aktywa kupi największy hiszpański bank - Santander. Bank musi chronić ponad 22 mld funtów depozytów klientów. B&B specjalizował się w kredytowaniu kupna nieruchomości pod najem. Przyznawał też kredyty osobom, których przychody były bardzo zmienne lub nieregularne. B&B miał 2,5 mln klientów na koniec czerwca. Wartość udzielonych przez bank kredytów zabezpieczonych nieruchomościami sięgała 41,3 mld funtów.

Zupełnie niegroźnie zabrzmiała w tym kontekście poniedziałkowa informacja, że niemiecki bank - Hypo Real Estate (HRE) uniknął bankructwa dzięki pomocy konsorcjum banków niemieckich. Według Financial Times Deutschland, niemieckie banki "gorączkowo" poszukiwały od kilku dni rozwiązania by uratować HRE. Uratowany w ostatniej chwili przed bankructwem bank zajmuje się finansowaniem nieruchomości komercyjnych, finansowaniem społeczności lokalnych oraz zarządzaniem aktywami.
A już zupełnie mało kto zwrócił w poniedziałek uwagę na informację z Islandii, gdzie rząd przejął pakiet 75 proc. akcji Glitnir Bank , trzeciego największego banku w Islandii. Pomoc rządu ma wartość 600 mln euro.

Gorzej brzmi również poniedziałkowa informacja o banku Wachovia. Ten czwarty co do wielkości bank amerykański, który według prasy rozmawiał z Citigroup, Wells Fargo i hiszpańskim Santander ostatecznie przejdzie w ręce Citigroup, za 2,2 mld dolarów. Do poniedziałku akcje Wachovii straciły na giełdzie połowę wartości przez zaledwie tydzień i bank szukał kupca ze świeżym kapitałem. Mająca siedzibę w Charlotte w Karolinie Północnej Wachovia pokazała w lipcu tego roku rekordową stratę - 9,11 mld dolarów po drugim kwartale. Bank jest więc jedną z największych ofiar kryzysu subprime. Analitycy oceniali, że bank może potrzebować świeżych pieniędzy, choć już w kwietniu zebrał 8,05 mld dolarów z podniesienia kapitału. Wachovia nie tylko udzielała nietrafionych kredytów hipotecznych, ale także kupiła dwa lata temu kalifornijski bank Golden West, specjalizujący się w kredycie hipotecznym.

Przy tych codziennych fatalnych wieściach nikt się nie zdziwił, że ostatni dzień września zaczął się od informacji o ratunku dla francusko-belgijskiej grupy ubezpieczeniowo-bankowej Dexia. Rządy Francji, Belgii i Luksemburga postanowiły zasilić kapitał tej firmy kwotą 6,4 mld euro. Dexia traciła na poniedziałkowej sesji 30 proc. Finansowa zaraza rozchodzi się po całym świecie. Kto następny? We wtorek drugi co do wielkości bank hinduski ICICI musiał zapewniać, że nie ma kłopotów z finansami.

Anna Lach