Na nastrojach w regionie ewidentnie ciążą problemy fiskalne Grecji. Z jednej strony przypominają one o podobnych kłopotach krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Ponadto, mogą one spowodować, iż Komisja Europejska zaostrzy restrykcyjność przestrzegania fiskalnego kryterium konwergencji, co może spowolnić proces integracji walutowej i opóźnić przyjęcie euro przez wiele państw naszego regionu.

W przyszłym tygodniu złoty ma szansę umocnić się z powrotem w okolice 4,0000 PLN za EUR, przebicie tego poziomu wydaje się jednak póki co mało prawdopodobne. Wsparciem dla krajowej waluty, oprócz popytu na krajowe obligacje, może być jednak zainteresowanie inwestorów zagranicznych akcjami polskich prywatyzowanych spółek. Plan rządu przewiduje w pozyskanie w bieżącym roku ok. 25 mld zł ze sprzedaży udziałów w państwowych spółkach. W najbliższym czasie zaplanowana jest oferta m.in. Lotosu oraz Enei, obejmująca odpowiednio: ok. 10% i 16% akcji.

Wczoraj z krajowej gospodarki, oprócz danych o produkcji przemysłowej, napłynęły również odczyty inflacji producentów (PPI) oraz inflacji bazowej. Produkcja w grudniu wzrosła mniej niż oczekiwano, poniżej prognoz wypadła również inflacja. Indeks PPI wyniósł w zeszłym miesiącu 2,1% r/r (oczekiwano 2,2% r/r), inflacja bazowa natomiast spadła do 2,6% r/r, podczas gdy prognozowano utrzymanie się jej na poziomie z listopada 2,8% r/r. W opublikowanym również wczoraj raporcie z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej stwierdzono, iż w obliczu niskiej presji inflacyjnej i wciąż niestabilnego wzrostu gospodarczego, w najbliższym czasie stopy procentowe powinny zostać pozostawione na obecnym rekordowo niskim poziomie. W obliczu danych, jakie napłynęły na rynek, wydaje się, iż rzeczywiście w pierwszym półroczu bieżącego roku, nie ma szans na podwyżki stop procentowych w Polsce.

W czwartek znaczny wzrost zmienności na wszystkich rynkach wywołało wystąpienie prezydenta USA, B. Obamy. Przedstawił on szczegóły proponowanych zmian w przepisach, które mają na celu zmniejszenie ryzyka podejmowanego przez instytucje finansowe. Zmiany te zakładają m.in. ograniczenie inwestycji dokonywanych przez banki na własny rachunek oraz zmniejszenie skali lokowania ich środków w fundusze hedgingowe. Propozycje te muszą jeszcze zostać zaakceptowane przez Kongres. Giełdy przyjęły je negatywnie, bowiem ograniczają one źródła zysku banków i ponadto mogą zmniejszyć skalę rynkowych inwestycji. Na światowych parkietach padły wczoraj pierwsze sygnały do rozpoczęcia większej korekty spadkowej.

Reklama

Kurs EUR/USD zareagował wzrostem na wystąpienie prezydenta USA. Wartość euro względem dolara wzrosła po nim ponad poziom 1,4100. Spadki natomiast obserwowaliśmy na rynku surowców, gdyż mniejszy napływ kapitału do funduszy hedgingowych może oznaczać również ich mniejszą aktywność na tym rynku. Notowania ropy Brent spadły do najniższego poziomu od niemal miesiąca. Wartość surowca przebiła linię trendu wzrostowego, który kształtował się od lutego ubiegłego roku. Jeśli nie nastąpi szybki powrót ponad tę linię, powstanie silny sygnał do dalszych spadków cen „czarnego złota”.

Dzisiaj o godz. 9.20 kurs EUR/USD kształtował się na poziomie 1,4140. Obserwowany w ostatnich godzinach w jego notowaniach ruch wzrostowy, wciąż należy traktować jako naturalną korektę, po której powinien mieć miejsce powrót do spadków w kierunku 1,4000. Z publikowanych dzisiaj danych niewielki wpływ na wartość euro względem dolara może mieć jedynie odczyt dynamiki nowych zamówień w przemyśle z Eurolandu.

O godz. 10.30 na rynek napłyną istotne dane dla notowań funta – poznamy wtedy grudniową dynamikę sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii. Ostatnie odczyty tego wskaźnika zawodziły oczekiwania inwestorów. Jeśli i tym razem będzie podobnie, kurs GBP/USD powinien odnotować dość silny spadek. Dzisiaj przed godz. 10.00 odrabiał on wczorajszy spadek, dochodząc do poziomu 1,6280.

ikona lupy />
Tomasz Regulski / Forsal.pl