Z jednej strony dalsze umocnienie złotego względem euro zahamowało bardzo silne wspomniane wsparcie na poziomie 4,0000. Z drugiej natomiast nastroje na naszym rynku popsuły się pod wpływem negatywnych informacji napływających z Grecji. Tamtejsza gospodarka ma poważne problemy z budżetem i wszystko wskazuje na to, iż będzie musiała poradzić sobie z nimi sama bez pomocy ze strony pozostałych krajów Unii Europejskiej.
Informacje napływające z Grecji ponownie zwróciły uwagę inwestorów na problemy fiskalne naszego regionu. W ostatnim czasie uczestnicy rynku zdawali się bowiem ignorować słabsze strony poszczególnych gospodarek, skupiając się na ich pozytywnych aspektach. Problemy Grecji prawdopodobnie zwróciły uwagę na fakt, iż inwestowanie w regionie europejskich rynków wschodzących wiąże się wciąż z poważnym ryzykiem. Ponadto, mogą one spowodować, iż Komisja Europejska zaostrzy restrykcyjność przestrzegania fiskalnego kryterium konwergencji, co może spowolnić proces integracji walutowej i opóźnić przyjęcie euro przez wiele państw naszego regionu.

Złotemu nie pomogła nawet kolejna bardzo udana aukcja polskiego długu. W środę Ministerstwo Finansów zaoferowało 10- i 20 letnie obligacje skarbowe o łącznej wartości nominalnej 2,5 mld zł – popyt przekroczył natomiast ofertę trzykrotnie. W ostatnich dniach do kraju napłynęło sporo danych makroekonomicznych – były one jednak raczej neutralne dla polskiej waluty. Na początku tygodnia poznaliśmy dynamikę wynagrodzeń oraz zatrudnienia. Sytuacja w sektorze przedsiębiorstw ulega poprawie – spadek zatrudnienia wyhamowuje – w grudniu wyniósł on 1,8% r/r, przeciętna płaca natomiast wzrosła w tym okresie aż o 6,5% r/r. Mogło być to jednak efektem wypłaty w grudniu rocznych premii, które prawdopodobnie pod koniec kryzysowego 2008 r. były zdecydowanie mniejsze. Słabsze od prognoz okazały się natomiast dane o produkcji przemysłowej – wzrosła ona w grudniu o 7,4% r/r, podczas gdy po bardzo dobrych danych listopadowych (9,8% r/r) oczekiwano wyniku na poziomie 11% r/r. Z pozostałych publikacji makro, poznaliśmy jeszcze wskaźnik inflacji producentów (PPI) oraz inflację bazową. Obydwa wskaźniki były nieco niższe od oczekiwań oraz od swoich poprzednich odczytów. Dane o inflacji oraz produkcji przemysłowej zbiegły się z publikacją raportu z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. RPP stwierdziła, iż ze względu na utrzymującą się na niskim poziomie presję inflacyjną oraz wciąż mało stabilne ożywienie gospodarcze, stopy procentowe w krótkim terminie pozostaną na obecnym rekordowo niskim poziomie.

Ubiegły tydzień na rynku walutowym rozpoczął się stabilnie, a notowania eurodolara konsolidowały się tuż poniżej poziomu 1,4400. Ograniczona zmienność na rynku walutowym była spowodowana przez niepracujące w poniedziałek rynki finansowe w USA ze względu na obchody dnia Martina Luthera Kinga. W dalszej części tygodnia wraz z powrotem inwestorów zza oceanu obserwować można było znaczący spadek kursu EUR/USD w okolice poziomu 1,4000. Ruch ten był jednak spowodowany w dużej mierze nie przez siłę dolara, a przez słabość waluty europejskiej. Świadczyła o tym m.in. reakcja uczestników rynku po publikacji indeksu instytutu ZEW, który wyniósł w styczniu 47,2 pkt, plasując się zarówno poniżej oczekiwań (49,5 pkt), jak i wartości poprzedniego odczytu (50,4 pkt). Po tym odczycie kurs EUR/USD zniżkował o blisko figurę, schodząc w okolice poziomu 1,4300. Widać również było, że euro w dalszym ciągu ciążą problemy finansowe Grecji.

Ostatnie doniesienia mówiące, że kraj ten będzie musiał sam sobie poradzić z nadmiernym zadłużeniem i nie będzie mógł liczyć na pomoc finansową ze strony europejskich władz pokazały, że łatwego rozwiązania problemu nie będzie. Malejąca wiarygodność greckiej gospodarki odzwierciedlona m.in. w rosnących kwotowaniach CDS-ów dla tego kraju, jest dyskontowana przez inwestorów w wartości euro, co rodzi silną presję spadkową na notowania wspólnej waluty. Końcówka tygodnia przyniosła wzrost zmienności na rynku spowodowany wystąpieniem prezydenta USA Baracka Obamy. Podczas przemówienia Obama wskazał konieczność ograniczenia ryzyka podejmowanego przez instytucje finansowe, które to doprowadziło m.in. do wybuchu obecnego kryzysu. Nowe surowsze regulacje zakładają rozgraniczenie działalności depozytowo-kredytowej banków od inwestycji dokonywanych na własny rachunek.

Reklama

Poruszono również kwestię zakresu działalności traderskiej oraz transakcji zawieranych z funduszami hedgingowymi. Pomysł prezydenta Obamy został przyjęty przez rynki bardzo negatywnie, a na światowych giełdach obserwować można było solidne spadki. Natomiast eurodolar po krótkotrwałym wzroście ponownie zszedł w okolice pokonanego raz już wsparcia 1,4115, którego ponowne sforsowanie nie powinno być trudne. Eurodolar w dalszym ciągu znajduje się silnym trendzie spadkowym i z tego też względu oczekiwać można dalszej zniżki notowań tej pary walutowej w okolice 1,4000, a w szerszym horyzoncie czasowym nawet do poziomu 1,3800.

W minionym tygodniu obserwować można było zniżkę notowań GBP/USD z poziomu 1,6450 do 1,6100, czyli o ponad 2%. Spadek notowań tej pary walutowej przybrał na sile w końcówce tygodnia, kiedy to na rynek napłynęły rozczarowujące dane na temat sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona w grudniu jedynie o 0,3% m/m, podczas gdy spodziewano się wyniku na poziomie 1,1% m/m. Negatywny wpływ na brytyjską walutę miały także obawy inwestorów, iż władze Wielkiej Brytanii, w ślad za administracją prezydenta Obamy, mogą wprowadzić podobne surowsze regulacje dla sektora finansowego.

ikona lupy />
Michał Fronc / Forsal.pl