Wczorajsza sesja na GPW pokazała, że siła trwającego trendu wzrostowego, mierzona skalą odbicia po spadkach, wyraźnie osłabła. Zamiast istotnej zwyżki mieliśmy do czynienia z niemrawym odbiciem, które ostatecznie przyjęło kształt ruchu bocznego.

Identycznie zachowały się indeksy amerykańskie. Tam również z korekty spadków nic nie wyszło i jedyne na co stać było popyt to wypracowanie kilku punktów, dla których dodatkowo nie było wsparcia ze strony fundamentalnej.

Jedyne wczoraj dane makro dotyczyły sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA. Ten rynek to aż 80 proc. całego rynku nieruchomości w Stanach, więc daje dobry obraz tego co dzieje się z domami i ich cenami. Dane były zdecydowanie słabsze od oczekiwań, bo ilość domów spadła do najniższego poziomu od sierpnia 2009, ale jeszcze gorzej wyglądał w ujęciu miesięcznym spadek aż o 17 proc. To największy miesięczny spadek od 40 lat, który częściowo wynika z listopadowych zapewnień amerykańskiego rządu, że program dopłat do nowych mieszkań zostanie zakończony. Faktycznie został on przedłużony do kwietnia, ale powszechną reakcją było powstrzymanie się od zakupów.

W tym raporcie dało się też znaleźć dobrą stronę. Mediana ceny sprzedaży nieruchomości wzrosła po raz pierwszy od dwóch lat. To bardzo dobra informacja dla sektora finansowego, bo daje nadzieje, że odpisy na kredyty nie będą musiały być powiększane. Wymowę tego raportu może zwiększyć dzisiejsza publikacja indeksu cen nieruchomości S&P/Case-Shiller. Jeżeli jego spadek będzie mniejszy od prognoz to popyt dostanie do ręki silny argument.

W Stanach trwa dalej sezon publikacji wyników finansowych spółek. Tak jak wczoraj dziś będą one również miały znaczenie dla inwersorów, chociaż z pewną dozą grozy trzeba stwierdzić, że firmy (jak wczoraj Apple) coraz częściej przyznają się do zmiany zasad księgowości, które zostały dopuszczone przez amerykański odpowiednik KNF (Financial Accounting Standards Board). W skrócie można powiedzieć, że kreatywna księgowość przestaje dotyczyć tylko i wyłącznie instytucji finansowych, a rozszerza się na wszystkie sektory gospodarki.

Reklama

Wczorajsze zakończenie dnia nie nastraja pozytywnie na dziś. Dwa dni spadków i małe odbicie, słabe dane makro, analogiczna atmosfera w USA oraz poranne wyraźne 2 proc. spadki w Azji to wszystko negatywne impulsy. Po stronie byków będą dziś zapewne wyniki spółek (choć trudno powiedzieć na ile wiarygodne po zaniżonych oczekiwaniach i specyficznej księgowości) oraz oczekiwanie na odbicie. Na razie przewaga jest więc oczywista. Dodatkowo lokalnie mamy swój problem, ponieważ WIG20 znajduje się niebezpiecznie blisko 50-dniowej średniej, której przekroczenie będzie sygnałem ostrzegawczym i nie zachęci do lokowania kolejnych środków.