"Inwestorzy wyraźnie nie usatysfakcjonowali się kosmetycznymi wzrostami podczas wczorajszej sesji na Wall Street, a dodatkowo rozbudziły się obawy o to, że Chiny w dalszym ciągu będą podejmować działania mające na celu schłodzenie gospodarki. Przewaga negatywnych nastrojów przełożyła się na mocne spadki w Azji" - powiedział analityk BDM, Łukasz Janus.

Natomiast przed otwarciem rynku kasowego w Warszawie na rynku pojawiła się informacja o obniżeniu przez agencję ratingową S&P perspektywy ratingu kredytowego Japonii do negatywnej. W takich okolicznościach niższe otwarcie WIG20 (-1,2 proc.) nie mogło być, w ocenie analityka, zaskoczeniem.

"Zejście poniżej poziomu 2 390 pkt wywołało kolejne spadki, które wyhamowały dopiero na wysokości 2 370 pkt. Sesyjne minimum zostało ustalone na wysokości 2 367,04 pkt, a ruch ten w znaczący sposób przybliżył warszawski indeks blue chipów do linii trendu wzrostowego przeprowadzonej przez dołki z sierpnia i listopada 2009 roku, która przebiega obecnie w okolicy 2 350 pkt" - zauważył Janus.

W drugiej połowie dnia doszło do lekkiego odreagowania. Jednak wraz z osiągnięciem dolnego ograniczenia dzisiejszej luki bessy (2 418-2 388 pkt) ponownie zaatakowała podaż. "Poziom równowagi został ustalony tym razem na wysokości 2.380 pkt i dopiero początek notowań za oceanem oraz dane makro z tamtejszej gospodarki zmieniły układ sił na rynku. Poprawa nastrojów oraz wyjście amerykańskich indeksów ponad poziom wczorajszego zamknięcia umożliwiło rodzimym bykom przeprowadzić końcowy atak. Tym samym zamknięcie WIG20 wypadło na wysokości 2 388 pkt (-1,2 proc.), czyli dokładnie na poziomie otwarcia dzisiejszej sesji" - podsumował Janus.

Reklama

We wtorek WIG20 stracił 1,2 proc. i jego wartość na zamknięciu wyniosła 2 417,84 pkt, a WIG spadł o 1,1 proc. do 40 511,69 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła 1 521,3 mld zł.