Największym sukcesem byków było powstrzymanie pogłębiania się spadków, choć było to zasługą minimalnej dynamiki handlu oraz wychodzących z minusów giełd zachodnich. Małą zmienność utrzymaliśmy do końca, ale choć dobrych danych nie brakowało, to niedźwiedzie utrzymały zdobytą przestrzeń do zakończenia sesji.

Danych fundamentalnych dziś nie brakowało i niemal wszystkie krzyczały: KUPUJ! Wymieniając po kolei. Najpierw indeks niemieckiego instytutu IFO opisujący koniunkturę przemysłu w Niemczech był lepszy od oczekiwań i wyniósł 95,8 pkt. To najwyżej od czerwca 2008, co znaczy, że przedsiębiorcy największego europejskiego eksportera nadal notują poprawę w biznesie. Od dwóch miesięcy pomaga im w tym słabnące euro, ale nie wnikając w takie szczegóły jak widać efekty są. Z naszego podwórka dane były wybitnie dobre. Bezrobocie w grudniu utrzymało się na poziomie 11,9 proc., a jednocześnie sprzedaż detaliczna przebiła oczekiwania i sięgnęła aż 7,2 proc. Przełożenia na rynek złotego czy giełdy nie było żadnego, ale fakt, że konsumpcja rozwija się w takim tempie skłania do stwierdzenia, że faktycznie czwarty kwartał 2009 będzie rekordowy pod względem wzrostu PKB. Z pewnością będzie się czym chwalić przed całą Europą. Mimo swej wymowy dane nie wpłynęły na decyzję RPP, która nie zmieniła poziomu stóp procentowych, ale taka decyzja była więcej niż pewna.

Kolejne dobre fundamenty pojawiały się po wynikach amerykańskich spółek – kilka zaskoczyło pozytywnie (sektor sprzedaży), a kilka zaledwie potwierdziło oczekiwania (detaliści), ale nikt nie rozczarował na tyle by skłonić do pogłębienia spadków. Jedynie indeks cen nieruchomości S&P/Case-Shiller pokazał spadek cen nieruchomości o 5,3 proc. podczas gdy oczekiwano 4,9 proc., ale jeszcze pół roku temu ten indeks wskazywał roczny spadek cen mieszkań o 17 proc., więc tak niewielki spadek jak dziś można wręcz traktować jak „wzrost”. Na koniec rynki dostały jeszcze „wisienkę na torcie dobrych informacji”, którą był indeks zaufania konsumentów w USA, który powrócił do poziomu sprzed upadku Lehman Brothers. Wszędzie widać więc tylko dobre informacje.

Wysyp takich danych w atmosferze neutralnej niechybnie doprowadziłby do pokaźnych wzrostów. Rynek jednak nadal jest slaby, co świetnie obrazuje prawie 3 proc. przecena głównych spółek surowcowych jak KGHM i LOTOS, ale również słabość surowcowa w drugiej linii, gdzie liderem spadków był Petrolinvest, który na dużym obrocie został przeceniony o 9 proc. Słabość banków i spadki PKO BP oraz PEKAO o ponad 2 proc. każą podejrzewać, że powrót WIG20 powyżej 50-dniowej średniej staje się coraz trudniejszy. Co gorsze dzisiejsza luka otwarcia otwiera drogę do spadku rynku o kolejne 50 pkt. Wyłamanie dołem i grożąca temu korekta stają się coraz bardziej prawdopodobne.

Reklama