Chiny mają ogromną nadwyżkę gotówki, ich rezerwy w walutach zagranicznych wynoszą 2,4 bln dolarów, zgromadzone w ciągu dziesięciu lat dzięki sztywnemu kursowi wymiany, rosnącej jak na drożdżach nadwyżce handlowej i napływowi kapitału.

Chiny potrzebują zarówno zdywersyfikować sposoby inwestowania tych środków, zmniejszając zależność od amerykańskich obligacji, Treasuries, jak i mają interes w wykorzystaniu wpływów, jakie mogą zapewnić pieniądze dla realizacji stale rosnących ambicji dyplomatycznych.

To nie tylko zagraniczne rezerwy walutowe, zarządzane przez podmiot podległy bankowi centralnemu służą do finansowania zamorskich ambicji Chin. Prócz państwowego funduszu inwestycyjnego także państwowe banki, pod różnym pozorem, finansują zagraniczne przedsięwzięcia.

CZYTAJ TAKŻE: Chiny mają największe rezerwy walutowe w historii

Reklama

Implozja zachodniego systemu finansowego w okresie dwóch lat poczynając od 2007 roku, wraz z zanikiem zaufania do USA, Europy i Japonii, niemal błyskawicznie wypchnęły globalną pozycję Chin kilka poprzeczek w górę.

W ciągu kilku miesięcy na początku 2009 roku, w sytuacji braku jakiejkolwiek debaty publicznej wewnątrz kraju, chińskie państwo zdeklarowało 50 mld dolarów dodatkowych środków dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego i 38 mld dolarów, wspólnie z Hongkongiem, dla Azjatyckiego Funduszu Walutowego.

W tym samym czasie państwo wydłużyło pożyczkę w wysokości 25 mld dolarów dla pozbawionych gotówki rosyjskich firm naftowych, przeznaczyło 30 mld dolarów dla australijskich spółek surowcowych i zaoferowało dziesiątki miliardów dla różnych krajów i firm z Ameryki Południowej, z Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej, aby pozyskać surowce i zapewnić sobie gwarancje przyszłych zakupów.

We wrześniu ubiegłego roku, znajdując się wciąż w gorszej pozycji niż rządy i firmy zachodnie, Chiny przygotowały linie kredytowe o łącznej wartości 60-70 mld dolarów na realizacje umów surowcowych i transakcji dotyczących infrastruktury w Afryce – w Nigerii, Gwinei, Ghanie i Kenii.



Nie wszystkie pieniądze przeznaczone na ten cel zostały wydane, albo dlatego, że nie były dobrze widziane, albo z powodu trudności ustalenia warunków. Ale zdolność Pekinu do zgromadzenia tak ogromnych środków mówi sama za siebie o rosnącej potędze finansowej Chin.

„Chiny w oczywisty sposób wykorzystują swoje finansowe atuty do rozszerzenia własnej strefy wpływów” – mówi pracujący w Pekinie prawnik, który doradza chińskim firmom.

CZYTAJ TAKŻE: Chiny kontynuują ekspansję w Afryce mimo sprzeciwu UE

Takie sumy mogą sprawiać wrażenie, że Chiny trwonią swoje pieniądze zupełnie na darmo. Ale po kilku wcześniejszych wpadkach, przynoszących straty, głównie w przypadku inwestycji w amerykańskie i europejskie firmy finansowe, Chiny z coraz większą ostrożnością podchodzą do tego, na co wydają swoje pieniądze.

Chiński system, chociaż daleki od przejrzystości i demokracji, ma swoje własne formy kontroli, głównie w postaci coraz bardziej rygorystycznych ocen planów inwestycyjnych.

Konkurujące ze sobą państwowe agencje są notorycznie zawistne i mają wiele satysfakcji z nagłośniania transakcji, w których rywalom powinęła się noga, drążąc temat między sobą albo wręcz zachęcając do krytyki za pośrednictwem Internetu.

W przypadku Grecji, pieniądze nie stanowiły problemu. Wykupienie greckich obligacji na kwotę 25 mld euro stanowi równowartość dwutygodniowej akumulacji z tytułu posiadania przez Chiny zagranicznych rezerw walutowych.

CZYTAJ TAKŻE: Greckie problemy mogą uderzyć we wspólną walutę

Chiny uważają, że Bruksela nie może pozwolić na upadek Grecji ponieważ implikacje dla wiarygodności euro byłyby zbyt ponure. Jeśli taka linia argumentacji przeważy w Pekinie, wówczas Chiny mogą zostać nabywcą greckich obligacji. I w tym przypadku Chińczycy kupują sobie równocześnie niemożliwy do oszacowania kapitał polityczny w Brukseli.