Jednak tam w niewielkich wsiach są wodociągi czy kanalizacja, których brakuje w wielu miejscach wokół stolicy, a jakość dróg o niebo przewyższa tę w Mazowieckiem (obcokrajowcy, którzy przyjadą na Euro 2012 i będą chcieli przejechać jedną z dróg wojewódzkich, będą w szoku). Dzieje się tak dlatego, że wiele samorządów w moich okolicach zapomniało, że wśród ich zadań są inwestycje poprawiające jakość bytu mieszkańców.
Dlatego nie dziwi mnie, że miasta są gotowe brać kredyty, aby ciągle korzystać z pieniędzy unijnych i się rozwijać. Oczywiście, czasem się pojawia pytanie, czy dana pożyczka jest naprawdę konieczna. Zwłaszcza gdy miasto jest już mocno zadłużone.
Jednak, jako mieszkaniec Polski C, mam nieodparte wrażenie, że jeśli dzięki tym kredytom powstaną drogi, kanalizacja i wodociągi, to nawet w razie bankructwa nikt ich mieszkańcom nie zabierze. Inwestowanie na kredyt jest ryzykowne, ale znacznie gorsze jest nieinwestowanie i niewykorzystywanie unijnych pieniędzy, które – prędzej czy później – przestaną napływać.