AIG (American International Group Inc.), największa na świecie firma ubezpieczeniowa, została uratowana przed bankructwem jesienią 2008 r. kosztem 182 miliardów dolarów z budżetu - z kieszeni podatnika spłacono jej długi wobec banków. Geithner odegrał w tym kluczową rolę jako ówczesny szef nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej.

Geithner i ówczesny minister finansów Henry Paulson składali w środę wyjaśnienia w tej sprawie przed Komisją ds. Nadzoru i Reform Rządu Izby Reprezentantów. Jej członkowie powoływali się na dokumenty wskazujące, że niewiele zrobiono, by negocjować z wierzycielami AIG, a po operacji ratunkowej urzędnicy Fed starali się udaremnić ujawnienie wypłaconych bankom kwot i innych detali.

Geithner stanowczo bronił akcji ratowania AIG. "Nie działaliśmy dla obrony interesów finansowych poszczególnych instytucji, ani po to, by pomóc zagranicznym bankom" - powiedział. Podjęte kroki - podkreślił - były niezbędne, aby zapobiec "całkowitemu upadkowi" systemu finansowego i w efekcie gospodarki kraju. Kongresmani przypominali mu, że banki dostały miliardy dolarów, ale miliony Amerykanów wciąż są bez pracy.

"Pana przywiązanie do Goldman Sachs (jeden z czołowych banków - PAP) przeważa nad poczuciem obowiązku wobec narodu amerykańskiego" - powiedział ministrowi demokratyczny kongresman Stephen Lynch z Massachusetts. Ripostując, Geithner argumentował, że jeśli Kongres nie chce powtórzenia podobnego kryzysu finansowego, jak na jesieni 2008 r., powinien zaostrzyć regulacje banków, co postuluje administracja.

Reklama

Republikański kongresman John Mica przypomniał Geithnerowi, że zalegał z podatkami, co niemal nie doprowadziło do utrącenia jego nominacji. Zasugerował, żeby minister podał się do dymisji. Geithner pełni rolę "piorunochronu" w gabinecie prezydenta Obamy. Tylko 11 procent Amerykanów uważa, że dobrze sprawuje się na swym stanowisku.