W środę wieczorem prezydent Francji Nicolas Sarkozy dumnie wkroczył na podesty Davos, stając się pierwszym francuskim przywódcą, który wygłosił przemówienie otwierające całe spotkanie. I, jak można było się spodziewać, wystąpienie było dziwaczną mieszaniną podniosłej, ciętej retoryki i nieoczekiwanie zdumiewających komentarzy na temat globalnych standardów rachunków, (które, jak najwyraźniej uważa Sarkozy, są niekorzystne dla francuskich banków).

Ale chyba najbardziej intrygującym przesłaniem był apel o przywrócenie globalnego układu walutowego z Bretton Woods. „Dobrobyt powojennej ery zależał w wielkim stopniu od Bretton Woods. Potrzebujemy nowego Bretton Woods” – zadeklarował Sarkozy z tyradą, która zerwała na równe nogi do aplauzu większość uczestników spotkania w Davos – „Nie możemy opowiadać się za wolnym handlem i równocześnie tolerować zaniżania wartości walut”.

Cynicy mający długą pamięć mogą przypomnieć, że Francuzi często marudzili z takimi wystąpieniami (i sam Sarkozy odwoływał się do symbolu Bretton Woods w ostatnich miesiącach przy różnych okazjach). A fakt, ze zdecydował się on przywołać ten apel w Davos, świadczy więcej o francuskiej determinacji do kształtowania globalnej debaty intelektualnej – w czasach, gdy Ameryka wygląda na coraz bardziej zakłopotaną – niż w przypadku jakakolwiek innej inicjatywy politycznej.

CZYTAJ TAKŻE: Francja chce wzmocnienia MFW i nowego Bretton Woods

Reklama

Są jednak co najmniej dwa powody, dla których byłoby niemądrze zignorować słowa Sarkozy’ego. Po pierwsze, Francja w przyszłym roku obejmuje przywództwo G20 i oficjele w Paryżu są najwyraźniej zdeterminowani, aby wykorzystać to forum dla posunięcia naprzód debaty w sprawie Bretton Woods. I w istocie w Paryżu już się myśli o konkretnej dyskusji na ten temat.

Po drugie, podczas zeszłego roku wszystkie odmiany koncepcji, które wydawały się przestrzale – a nawet szalone – nieoczekiwanie powróciły na scenę, w miarę jak politycy starali się powstrzymać gniew wyborców. Pomyślimy choćby o podatku Tobina, ekonomii Keynesiańskiej i reformach Glassa-Steagalla. Albo odnotujmy, jak Paul Volcker został w zeszłym tygodniu wskrzeony, jako siła polityczna. Idea „powrotu do przyszłości” jest obecnie nośnikiem potężnej energii politycznej, zważywszy, że nowoczesne cyberfinanse staja się strasznie niepopularne.

CZYTAJ TAKŻE: Odżywa pomysł podatku Tobina

Co więcej, wskrzeszenie idei Breton Woods wpisuje się stan dryfowania świata w stronę geopolitycznej trwogi. W ostatnich dniach problem kursów wymiany walut po raz kolejny powracał podczas debat w Davos, potwierdzając nieznośne poczucie niepokoju.



To niekoniecznie musi się wiązać z wydarzeniami, do których doszło w ostatnich latach. Bo przecież międzynarodowe rynki walutowe, uwzględniając ogromną skalę kryzysu finansowego, były zaskakująco spokojne. W istocie realne niebezpieczeństwo dotyczy przyszłości. Nad strefą euro ciąży teraz ogromna presja z powodu przypadłości Grecji (i innych krajów), a globalna nierównowaga, która zatruwa stosunki między Chinami i USA, bynajmniej wcale nie znika.

W międzyczasie kwestia „carry trade” nabrzmiewa z każdym dniem. W ostatnich miesiącach inwestorzy masowo zaciągają pożyczki w tanich dolarach, aby kupić wysoko zyskowne aktywa na całym świecie, zwłaszcza na rynkach wschodzących, niemal w identyczny sposób, w jaki wykorzystują japońską walutę do tych spekulacji. Japońscy oficjele najlepiej wiedzą, jak dotkliwy może być ten proces, kiedy w grę wchodzi carry trade; dziesięć lat temu jen wystrzelił wysoko w górę. „Doświadczyliśmy tego, to jest okropne” – powiedział wczoraj jeden z japońskich bankierów

Toteż największe obawy dzisiaj dotyczą tego, że podobny skok może się wydarzyć się w przyszłości jeśli – lub kiedy – amerykański bank centralny zacznie usztywniać swoją politykę. „Dla mniej największe ryzyko w tym roku stanowi carry trade na dolarze” – mówi Zhu Min, wicegubernator Ludowego Banku Chin – „To gigantyczna sprawa. Szacuje się, że dolarowy carry trade (czyli spekulacje z wykorzystaniem taniego dolara) dotyczy 1500 miliardów dolarów – to zdecydowanie więcej niż miało miejsce w przypadku spekulacji na jenie”.

CZYTAJ TAKŻE: Walka między carry trade a fundamentami

To wszystko jeszcze nie oznacza, że propozycja utworzenia nowego porozumienia Bretton Woods, jest dobrym pomysłem, a tym bardziej wykonalnym. Przecież kraje G20 miały ogromne problemy, aby w zeszłym roku podjąć jakąkolwiek skoordynowaną akcję. Co więcej, Chińczycy wydają się nieugięci, gdy mowa o wzmocnieniu juana, i to bez względu na presję ze strony Ameryki, czy uwagi Sarkozy’ego na temat „monetarnego dumpingu”.

Jeśli Francuzi rzeczywiście wystąpią w przyszłym roku z ideą Breton Woods, to da to sygnał do prawdziwej walki.

Tym niemiej, znaczenie wystąpienia Sarkozy’ego polega na tym, że przeczuwa on większy trend: w latach 2010-2011 może znowu dojść do zaostrzenia problemu gwałtowności walut. I to niekoniecznie na realnych rynkach, lecz także na arenie politycznej. Dlatego hasło „ powrotu do przyszłości” zawiera ogromny potencjał.

ikona lupy />
Nowe Bretton Woods? / Bloomberg