Z raportu przesłanego dzisiaj regulatorom wynika, że Dimon dostał 8,5 mln dolarów w akcjach oraz 563 562 opcje na akcje. Pensja szefa JPMorgan wynosi 1 mln dolarów. W 2008 roku nie otrzymał on premii ani w gotówce, ani w akcjach. Natomiast wyjątkowo dobry dla Dimona był 2007 rok, kiedy bank mu zapłacił łącznie 27,8 mln dolarów w gotówce, akcjach i opcjach.

53-letni Dimon bronił praktyk płacowych banku podczas przesłuchań przez Komisję ds. Zbadania Kryzysu Finansowego, powołaną przez Kongres dla prześledzenia przyczyn kryzysu finansowego. Dimon powiedział wtedy, że członkowie kierownictwa banku otrzymują w większości swoje premie w akcjach i są zobowiązani do zachowania 75 proc. papierów wartościowych, jakie dostali w formie nagrody za pracę.

JPMorgan, drugi największy bank w USA przeznaczył na premie dla pracowników bankowości inwestycyjnej pulę 9,3 młd dolarów, czyli po 378,6 tys. dolarów na każdego zatrudnionego. Michael Cavanagh, szef finansowy banku powiedział, że kwotę skalkulowano uprzedzając wprowadzenia 50-proc. podatku od premii w Wielkiej Brytanii.

Dla porównania, Morgan Stanley skierował na wynagrodzenia i premie 14,4 ml dolarów, czyli po 235 193 dolary. Nowojorska firma, która jest teraz największym domem maklerskim na świecie w 2009 roku utworzyła Morgan Stanley Smith Barney, joint venture do zarządzania majątkiem, przyjmując dodatkowo 15 tys. pracowników, co zaniżyło przeciętne wynagrodzenia na jednego zatrudnionego.

Reklama

Wynagrodzenia poszczególnych pracowników w bankach inwestycyjnych na ogół bardzo się różnią. Najmłodszy personel otrzymuje premie często poniżej 100 tys. dolarów, podczas gdy szefowie globalnych oddziałów mogą dostać premie sięgające nawet 10 mln dolarów – twierdzi nowojorska firma Options Group, wyspecjalizowana w problematyce wynagrodzeń.

ikona lupy />
Bloomberg