Obroty spadły nawet o 30 mld dolarów, a straty poniosły firmy maklerskie Fortis Investment, Huntington Asset Advisors i japońska Ichiyoshi Investment.
Akcje Toyoty straciły na wartości 19 proc., od kiedy 21 stycznia największy producent samochodów na świecie zaczął odwoływać miliony pojazdów do stacji napraw.

Narastający kryzys skłonił w końcu prezesa koncernu Akio Toyode do publicznych przeprosin 5 lutego. Wcześniej firma zapowiedziała powrót do rentowności w roku fiskalnym kończącym się 31 marca br., nawet z uwzględnieniem strat, które w jej ocenie wniosły 1,1 mld dolarów, a zdaniem innych przekroczyły 2 mld dolarów. Toyota twierdzi, że sprzedaż aut w kończącym się właśnie roku fiskalny wyniesie 7,18 mln sztuk, gdy wcześniej przewidywano 7,03 mln.

- Toyota jest więc teraz bardziej atrakcyjna, chociaż najgorsze jeszcze nie minęło - mówi Peter Sorrentino, menedżer amerykańskiej firmy Huntington Asset Advisers, która zarządza kapitałem 12,8 mld dolarów i handluje akcjami Toyoty. - Nie mamy żadnej awersji do umieszczania ich w ofercie. Lubimy bowiem długookresowe perspektywy wzrostu. Dlatego uważamy, że akcje Toyoty kupione w tym roku przyniosą zyski w latach następnych - dodaje.

Auta z górnej półki

Reklama

Toyota 9 lutego ogłosiła, że wzywa do przeglądy właścicieli 437 tys. nowych aut z napędem hybrydowym, w tym nowego Priusa, a więc model najlepiej sprzedający się w Japonii i USA z racji defektu systemu hamulcowego. Tego samego dnia amerykańskie organy dbające o bezpieczeństwo na drodze orzekły, że wszystkie Corolle w USA, a więc najlepiej sprzedający się na tym rynku samochód koncernu, muszą być skontrolowane, gdyż są kłopoty z układem kierowniczym. Toyota natychmiast przystąpiła do naprawy Prisuów po spotkaniu japońskiego ministra gospodarki Masayuki Naoshimy z wiceprezesem koncernu Shinichi Sasaki, podała telewizja NHK.

Koncern zakładał na koniec roku fiskalnego zysk na poziomie 80 mld jenów czyli ok. 900 mln dolarów. Ale po skargach klientów będzie niższy. Prawnicy poszkodowanych użytkowników Toyot mówią o rekompensatach na 2 mld dolarów. W efekcie coraz więcej analityków przewiduje, że Japończycy może utracić rynek na rzecz Forda czy Hundaia, twierdzi Vivek Vaidya, dyrektor ds. transportu w firmie badawczej Frost & Sullivan. Najlepszy dowód, że ceny akcji Huyndaia, gdy Toyota zaczęła 21 stycznia wzywać właścicieli aut do naprawy, wzrosły o 4,6 proc. Natomiast akcje Hondy spadły o 9,1 proc. bo firma 9 lutego zapowiedziała odwołanie ponad 437 tys. aut do naprawy po problemach z poduszkami bezpieczeństwa. W międzyczasie akcje Ford spadły tylko 1,8 proc.

- Akcje Toyoty mogą się wydawać atrakcyjne, ale tylko taktycznie - mówi Diane Lin z firmy Pengana Capital w Australii, która obraca kapitałem 1 mld dolarów i handluje akcjami japońskich producentów aut z wyjątkiem Toyoty. – Fundamentalnie rzecz ujmując, nie jest to najlepszy moment na ich kupno. Mamy zbyt wiele niepewności - ostrzega.

Zaufanie klienta

Toyota odwołała 1,36 mln samochodów w Japonii i Stanach już w styczniu 2009 r. z racji koniecznej naprawy wadliwych pasów bezpieczeństwa i układów wydechowych. Prezes Toyoda, który objął funkcje w czerwcu 2009 r., powiedział 5 lutego br., że koncern zamierza odzyskać utracone zaufanie klientów i firma „powinna naprawić wszystkie błędy, gdzie tylko zostały popełnione”. - Sprzedaż aut na pewno będzie spadać przez kilka miesięcy, ale to nie znaczy, że pojazdy Toyoty znikną z powierzchni ziemi - przekonuje Mitsushige Akino, który kieruje firmą Ichiyoshi Investment w Tokio o kapitale 540 mln dolarów, w tym akcjami. – Jest to tylko jedno z wielu wezwań, jakie często zdarzają się producentom aut - dodaje. Że, nie jest źle, przekonuje makler Kiyokawa z Fortis Investment, który nabył 4 lutego akcje Toyoty za 3200 jenów sztuka, a więc poniżej wartości księgowej, która wynosiła tego dnia 3208 jenów, tymczasem 10 lutego kurs zamknięcia podskoczył do 3390 jenów. – Toyota ani myśli być bankrutem - mówi Kiyokawa, którego firma obraca kapitałem 234 mld dolarów. – Szacowanie cen akcji poniżej wartości księgowej to gruba przesada - podkreśla.

ikona lupy />
Toyota odwołuje miliony samochodów do naprawy. / Bloomberg