Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów australijski bank centralny podniósł we wtorek stopę procentową o 25 pkt bazowych do poziomu 4 proc.

Podczas, gdy wszystkie rozwinięte gospodarcze państwa świata utrzymują stopy procentowe na rekordowo niskich poziomach i straszą inwestorów podwyżkami, które mają nastąpić w bliżej nie określonej przyszłości, Australia podejmuje odważne kroki. We wtorek australijski bank centralny już po raz czwarty podniósł koszt pieniądza - po tym posunięciu główna stopa procentowa wynosi 4 proc. Dzisiaj dodatkowym argumentem przemawiającym za takim ruchem były ponad dwukrotnie lepsze od oczekiwań ekonomistów dane o sprzedaży detalicznej. Z wypowiedzi przedstawicieli banku centralnego wynika, że szczyt bezrobocia Australia ma już sobą, a nerwowa sytuacja w strefie euro powinna się wkrótce unormować.

Po wczorajszych niezłych publikacjach makroekonomicznych z Europy, we wtorek miłą niespodziankę inwestorom przyniosły dane z japońskiego rynku pracy. Stopa bezrobocia spadła w styczniu z 5,1 proc. do 4,9 proc. Pesymiści nie pozostali jednak zupełnie bez argumentów, ponieważ coraz wolniej rosną wydatki gospodarstw domowych, a to zdecydowanie nie ułatwia przerwania deflacyjnej spirali nękającej japońską gospodarkę od wielu miesięcy.
Na rynkach akcji w Tokio przeważały niewielkie wzrosty, ale już w Szanghaju i Hong Kongu główne indeksy traciły na wartości. Warto zaznaczyć, że wczorajsza sesja na Wall Street przyniosła wybicie indeksu S&P 500 powyżej ważnego oporu i pierwsze od ponad miesiąca zamknięcie powyżej średniej z 50 dni. Przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków powinny powstrzymać niewielkie obroty towarzyszące temu ruchowi - w normalnych warunkach inwestorzy powinni bardziej zdecydowanie ruszyć na zakupy.

Na rynku walutowym złoty utrzymuje się w trendzie wzrostowym - franka szwajcarskiego można było we wtorek rano kupić za 2,68 PLN, euro kosztowało 3,92 PLN, a dolar 2,90 PLN. Kurs euro względem dolara po godz. 9 czasu warszawskiego wynosił 1,353 USD.