Taki jest wynik poniedziałkowej wizyty unijnego komisarza ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehna w Atenach.

"Obie strony zgadzają się, że są potrzebne dodatkowe środki na rzecz konsolidacji fiskalnej, by osiągnąć cel 4 proc. Czekamy na ogłoszenie ich przez Grecję w nadchodzących dniach" - powiedział rzecznik Rehna, Amadeu Altafaj Tardio.

Rząd w Atenach ogłosił, że nowe decyzje gospodarcze zostaną podjęte już na najbliższym posiedzeniu w środę. Tym samym socjalistyczny gabinet Jeoriosa Papandreu chce potwierdzić swoją determinację w zmniejszaniu deficytu publicznego, choć drastyczne cięcia budzą sprzeciw społeczny i doprowadziły już do strajków, masowych demonstracji i starć z policją.

Oczekuje się, że dodatkowe środki będą polegały na podwyższeniu podatku VAT i akcyzy na alkohol, papierosy i paliwo, by zapewnić dodatkowe wpływy do budżetu państwa. Jest też presja na dalszą redukcję rozbudowanych świadczeń w sektorze publicznym, w tym rezygnację z wypłaty 14. pensji. Eksperci szacują, że rząd powinien zwiększyć dochody albo ograniczyć wydatki w budżecie o dodatkowe 3,6-4,8 mld euro, by zredukować deficyt do wymaganego poziomu.

Reklama

Komisja Europejska naciska na dodatkowe reformy w pogrążonej w długach Grecji w trosce o stabilność strefy euro, której Grecja jest członkiem. Dlatego na szczycie UE 11 lutego kraje członkowskie zobowiązały Grecję do redukcji deficytu z obecnych 12,7 do 8,7 proc. w bieżącym roku, czyli aż o 4 pkt proc. Kraje członkowskie UE zagwarantowały sobie prawo do narzucenia dodatkowych środków budżetowych, jeśli uznają, że rząd w Atenach nie robi wszystkiego, co powinien, by to osiągnąć.