Rynek nie oczekuje zmian stóp procentowych i jest mało prawdopodobne, czy wręcz niemożliwe, żeby zostały one zmienione. Obecnie główna stopa Europejskiego Banku Centralnego utrzymuje się na poziomie 1 proc., a Bank Anglii utrzymuje podobną stopę na poziomie 0,5 proc. Oczekuje się, że stopy te wzrosną dopiero w IV kwartale 2010 roku.

Emocje na rynkach finansowych, ze szczególnym uwzględnieniem rynku walutowego, może natomiast wzbudzić to co znajdzie się w komunikatach towarzyszących tym decyzjom oraz to, co nt. polityki monetarnej i sytuacji gospodarczej powie Jean-Claude Trichet. Spekuluje się, że problemy Grecji oraz obawy przed podobnymi problemami najsłabszych gospodarek Strefy Euro, spowodują odsunięcie w czasie procesu wycofywania stymulantów przez ECB. Taka decyzja oraz gołębi ton wypowiedzi Tricheta mogłaby zaszkodzić wspólnej walucie.

Kurs EUR/USD wspiął się wczoraj do dwutygodniowego maksimum na poziomie 1,3735 dolara. Była to odpowiedź na wczorajsze doniesienia z Grecji nt. obniżki wydatków i podwyżki podatków, co ma przynieść dodatkowe 4,8 mld euro. Takie decyzje greckiego rządu, zestawione z zaplanowanymi na najbliższe dni spotkaniami premiera Grecji z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji, to duży krok w kierunku finansowego wsparcia ze strony tych europejskich krajów. To zaś wyeliminowałoby część ryzyka dla kursu wspólnej waluty.

Sytuacja techniczna na EUR/USD po wczorajszym dniu, gdy została potwierdzona wtorkowa formacja młota, wskazuje na rozpoczęcie wzrostowej korekty. Siła trendu spadkowego sprawia jednak, że ewentualne wzrosty nie będą dynamiczne. Obserwowany od wczoraj spadek z 1,3735 do dzisiejszego minimum na 1,3633 są tego najlepszym przykładem. Raczej trzeba się liczyć z nerwowymi wahaniami, a cała korekta będzie podobna do tej z przełomu grudnia i stycznia. Po zakończeniu ruchu wzrostowego euro ruszy w kierunku 1,30.

Reklama

W czwartek kurs EUR/USD może znajdować się nie tylko pod wpływem spekulacji i decyzji Europejskiego Banku Centralnego, ale również pod wpływem dominujących na rynkach nastrojów. Nocna wyprzedaż na tokijskiej giełdzie (Nikkei spadł o 1,05 proc. do 11145,72 pkt.), będąca reakcją na realizację zysków w drugiej połowie wczorajszej sesji na Wall Street, jak również efektem mocnego jena (szkodzi on eksporterom), zwiastuje realizację zysków najpierw na europejskich, a później na amerykańskich giełdach. O tym, czy proces ten zakończy się na jednej sesji. Czy też może będzie jednak przedłużony. Zdecydują jutrzejsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Prognozuje się wzrost stopy bezrobocia z 9,7 proc. do 9,8 proc., przy jednoczesnym spadku zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 50 tys. Ostatnią wskazówką przed tymi danymi będzie publikowany dziś o 14:30 raport o tzw. nowych bezrobotnych. Zakładany jest spadek o 27 tys. do 469 tys. Większy spadek zostanie pozytywnie przyjęty. Odczyt zbliżony do ostatniego, a zwłaszcza powyżej 500 tys. to prosta droga do załamanie nastrojów.

Oprócz opisanych tygodniowych danych z rynku pracy oraz posiedzeń Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii, w czwartek zostaną jeszcze opublikowane zrewidowane dane nt. dynamiki PKB za IV kwartał dla Strefy Euro, finalne dane o jednostkowych kosztach pracy i wydajności pracy w USA w IV kwartale, jak również styczniowe dane o zamówieniach w przemyśle i indeksie podpisanych umów kupna domów w USA.