Trzydniowa seria wzrostowa indeksów z Wall Street została wczoraj przerwana i chociaż nie oznacza to, że inwestorzy gwałtownie uciekali z rynku akcji, to trudno nie zauważyć, że powrót w okolice styczniowych szczytów nastręcza nie lada problemów. Spośród trzech głównych indeksów tylko S&P500 zakończył notowania minimalnie powyżej poziomu z wtorku, a w czwartek w Azji przeważały ponad jednoprocentowe spadki.

Przedstawione przez grecki rząd plany dalszego ograniczania zadłużenia okazały się dobrym pretekstem do realizowania zysków przez inwestorów, którzy w ubiegłym tygodniu otwierali krótkie pozycje na parze walutowej euro-dolar. Euro umocniło się wczoraj do poziomu 1,373 USD, ale już w czwartek rano dolar odrabiał wcześniejsze straty (kurs spadł do 1,366 USD). Grecy zamierzają zmniejszyć deficyt budżetowy w 2010 r. z 12,7 proc. do 8,7 proc. PKB. Zaprezentowane wczoraj plany obejmują m.in. po stronie wydatków zamrożenie państwowych emerytur oraz pensji pracowników służby cywilnej, a po stronie przychodów podniesienie opodatkowania alkoholu i papierosów. Reformy te zapewne nie złagodzą nastrojów społecznych w Grecji, ale dzięki oszczędnościom (o wartości ok. 2 proc. PKB) mają szansę pomóc w rolowaniu długu po akceptowalnych cenach.

W czwartek na początku sesji o kierunku zmian cen akcji w Europie zadecyduje najprawdopodobniej odczyt danych o PKB strefy euro za IV kw. 2009 r. Ekonomiści prognozują stabilizację gospodarki na poziomie zaledwie o 0,1 proc. wyższym niż przed trzema miesiącami. Jeśli ta publikacja nie przyniesie żadnej niespodzianki uwaga przeniesie się na amerykański rynek pracy. Po kilku rozczarowujących tygodniach (wczoraj gorsze od oczekiwań wieści przyniosła agencja ADP) dane statystyczne powinny wreszcie pokazać lekki wzrost zatrudnienia, jednak kluczowa będzie jego struktura.

Jeśli miejsca pracy powstawać będą przede wszystkim w sektorze publicznym, gdzie właśnie rozpoczyna się spis ludności, który do pracę tymczasową blisko milionowi osób, nie będzie to zbyt wiarygodną i trwałą oznaką wychodzenia z recesji. Oprócz samej bezwzględnej zmiany liczby bezrobotnych (dzisiaj poznamy liczbę nowych wniosków o zasiłki, jutro - stopę bezrobocia) warto przyjrzeć się również innym czynnikom wpływających na zamożność Amerykanów, np. systematycznie obniżanemu przeciętnemu czasowi pracy.

Reklama