To dziwnie brzmiące dla Europejczyka hasło jest naczelną dewizą menedżerów, którzy przyjęli japońską metodę zarządzania – Kaizen.
Kaizen to stałe doskonalenie wszystkiego, co robimy. Produktu, który wychodzi z naszych rąk, usługi, którą świadczymy, naszych warunków pracy i warunków pracy naszych pracowników, stosunków między ludźmi, wśród których żyjemy. No i oczywiście nas samych.
Nie oczekuj perfekcji, mówią wyznawcy Kaizen, bo nigdy jej nie osiągniesz, a świadomość porażki będzie wywoływała u ciebie brak akceptacji dla siebie i innych. Nie oczekuj perfekcji, bo gdyby ci się zaczęło wydawać, że ją osiągnąłeś, byłby to koniec twojego rozwoju. Oczekuj postępu! Postęp jest zawsze możliwy – jest w równym stopniu możliwy, w jakim perfekcja możliwa nie jest. Zamiast więc budzić się co rano przygnębiony, że nie jesteś doskonały, pokłoń się wschodzącemu słońcu w podzięce za to, że co dzień możesz być lepszy.
Przemysł amerykański odkrył Kaizen pod koniec lat siedemdziesiątych poprzedniego stulecia, gdy japońskie samochody, telewizory i kalkulatory zaczęły wypierać produkty amerykańskie z rynku. Okazało się, że kluczem do zrozumienia sukcesu japońskiego przemysłu jest odmienny od tradycyjnego sposób myślenia o zarządzaniu. Tradycyjnie uważa się, że przełożony powinien podwładnych: pilnować, gdyż inaczej nie będą pracować wydajnie, nagradzać i karać, gdyż to motywuje do pracy, kontrolować, aby eliminować ich błędy, czasami postraszyć, aby byli posłuszni, organizować współzawodnictwo, gdyż nic tak nie mobilizuje jak walka.
Kaizen odrzuca w całości te wierzenia. Pracownika należy: uczyć samodzielności, gdyż tylko wtedy jego wkład pracy może być naprawdę twórczy, nie demotywować karami i nagrodami, gdyż człowiek z natury jest pracowity i uczciwy, uczyć autokontroli, gdyż jedyną skuteczną metodą eliminacji błędów jest reagowanie na nie tam, gdzie powstają.
Reklama
Większość w to nie wierzy. Niektórzy jednak zaryzykowali, a wśród nich – Toyota, Honda, Sony, Philips, General Motors i... amerykańska marynarka wojenna. W Polsce też można wskazać kilka przykładów: Zelmer, Polmo Łomianki, no i – choć może zabrzmi to nieskromnie – A.Blikle. Oczywiście zarówno na świecie, jak i w kraju jest znacznie więcej firm i innego rodzaju instytucji (np. szkół), które poszły tą drogą. Na razie są w mniejszości, ale ich znaczenie i pozycja rosną.