Rezygnacja ze wspólnej waluty przez członka strefy euro jest niemożliwa - twierdzą zgodnie eksperci. Nie przewiduje tego unijne prawo, jednak ważniejsze byłyby ekonomiczne i polityczne koszty takiego kroku, nie do udźwignięcia dla większości krajów.

Załamanie finansów publicznych Grecji sprowokowały publicystów do spekulacji o możliwej rezygnacji tego kraju ze wspólnej waluty albo nawet rozpadzie strefy euro istniejącej od 1999 roku i rozszerzonej od tego czasu do 16 krajów. Unijny Traktat precyzuje warunki przyjęcia euro, ale nic nie mówi o tym, czy i jak można zrezygnować ze wspólnej waluty. Europejski Bank Centralny jest zdania, że brak przepisów nie oznacza w domyśle możliwości wyjścia ze strefy euro - powiedział w czwartek PAP ekspert renomowanego brukselskiego ośrodka badawczego Bruegel, Zsolt Darvas.

"Z czysto prawnego punktu widzenia wyjście ze strefy euro jest niemożliwe, jeśli dany kraj chce pozostać w Unii Europejskiej. Wynika to z faktu, że zgodnie z unijnym prawem każdy członek UE poza Wielką Brytanią i Danią, które wynegocjowały sobie wyjątki, musi przyjąć euro po spełnieniu warunków. Jak ktoś już wszedł, to musi zostać i nie ma powrotu" - powiedział ekspert.

Nie ma więc mowy ani o przymusowym wyrzuceniu członka strefy za nieprzestrzeganie dyscypliny finansów publicznych (jak mogłoby teoretycznie być w przypadku Grecji), ani o opuszczeniu strefy z własnej inicjatywy kraju pogrążonego w tarapatach finansowych, by próbować stabilizować finanse dzięki odzyskaniu wpływu na inflację i kurs wymiany własnej waluty. W strefie euro politykę monetarną prowadzi Europejski Bank Centralny.

Zdaniem Darvasa, powrót do waluty krajowej wiązałby się nieuchronnie ze znaczącym obniżeniem jej wartości (deprecjacją) wobec euro. A to oznaczałoby utratę wartości środków zdeponowanych w euro w bankach przez firmy i obywateli, na co oczywiście nikt nie chciałby się dobrowolnie zgodzić. Na wartości straciłyby także aktywa państwowe.

Reklama

"Wszyscy wiedzieliby z góry, że euro zostanie wymienione z powrotem na - powiedzmy - grecką drachmę. Zawczasu przenieśliby wszystkie wkłady w euro do Niemiec, Francji czy Austrii, wiedząc, że drachma - czyli ich majątek - będzie miała wartość niższą o 20-30-40 proc. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce stracić 40 proc. swoich oszczędności! Mamy wolny przepływ kapitałów i nie sposób byłoby tych transferów zakazać. W rezultacie system bankowy takiego kraju w jeden dzień by się załamał - bo przecież depozyty bankowe są podstawą jego działania. A załamanie systemu bankowego oznacza oczywiście bardzo ważne skutki dla gospodarki - brak przepływów finansowych wszystko wstrzymuje" - powiedział ekspert.

Manager Euriboru (stopa procentowa kredytów na rynku strefy euro ustalana w Brukseli) Cedric Quemener wskazał w rozmowie z PAP, że praktycznie żaden kraj - poza największymi gospodarkami strefy euro, czyli Niemcami i Francją - po opuszczeniu strefy nie udźwignąłby ogromnych kosztów finansowych utrzymania wartości swojej waluty na rynku. Najsłabsze gospodarki, takie jak Grecja, uczestniczą w tym w odniesieniu do euro w nikłym stopniu. Co innego, gdyby musiały samodzielnie odpowiadać za własną walutę.

"Euro zapewnia swoim członkom stabilność finansową. Gdyby jakiś kraj miał wyjść z euro, wszystkie rezerwy i cała krajowa polityka monetarna wylatują w powietrze. Wszystkie zasoby banku centralnego, niezależnie czy w dewizach, czy w złocie, stają się nieadekwatne do potrzeb działania na rynku. Kraj znajduje się w sytuacji Wielkiej Brytanii, która płaci krocie za utrzymanie wartości funta na wysokim poziomie i sobie z tym nie radzi" - powiedział Quemener.

"Nagle kraj musi zgromadzić rezerwy odpowiadające wartości swojej waluty, czy sprostać zadaniu, które teraz spoczywa wspólnie na barkach Europejczyków i Europejskiego Banku Centralnego. Mogłyby to ewentualnie zrobić tylko Niemcy lub Francja. Pomijając kwestie prawne, każdy może wyjść ze strefy euro, tylko trzeba wyłożyć pieniądze, bardzo dużo pieniędzy" - dodał. Podkreślił też, że rynki finansowe bez wątpienia źle zareagowałyby na taki krok i nie miałyby zaufania do nowej waluty. Notowania wystawiane przez agencje ratingowe automatycznie byłyby niższe. Fatalne byłyby skutki polityczne dla danego kraju, w tym izolacja w łonie Unii Europejskiej i skaza na jego wizerunku na świecie.

Koszty wyjścia ze strefy euro wykluczają taką możliwość wobec krajów w złej sytuacji gospodarczej, których potencjalnie miałoby to dotyczyć. Analizy praktycznych aspektów opuszczenia strefy euro dokonał przed rokiem londyński ośrodek badawczy Centre for European Reform. Raport głosi, że utrzymanie wartości krajowej waluty byłoby największym wyzwaniem dla kraju, który zrezygnował z euro. Konieczne byłyby zatem drastyczne reformy gospodarcze. "Ale identyczne reformy, o ile będą wprowadzone odpowiednio wcześnie, mogą przede wszystkim ograniczyć ryzyko opuszczenia strefy euro" - pisał ekspert CER Tomas Valasek.