Do szczytów z połowy stycznia pozostało jeszcze kilka procent, ale mierząc od poziomów z pierwszej sesji stycznia DJIA wzrósł o 0,4 proc. a S&P 500 o 0,7 proc. Po obfitym w interesujące wydarzenia tygodniu inwestorzy do ostatnich minut powinni pozostać w stanie czuwania, bo w piątek po południu poznamy dane z amerykańskiego rynku pracy. W czwartek zakupom akcji sprzyjały wyniki sprzedaży detalicznej w największych sieciach supermarketów (wzrost o ok. 3 proc.) oraz mniejsza od oczekiwań liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Można uznać, że inwestorzy zignorowali mizerne informacje z rynku nieruchomości, gdzie liczba zawartych transakcji na rynku wtórnym silnie spadła (o 7,6 proc., oczekiwano wzrostu o 1,5 proc.).

Ekonomiści oczekują, że w lutym poza sektorem rolniczym w amerykańskiej gospodarce ubyło ok. 40 tys. miejsc pracy. W styczniu odnotowano spadek o 20 tys., a z komentarzy ekonomistów wynika, że do pogorszenia warunków na rynku pracy i wzrostu bezrobocia do poziomu 9,8 proc. oprócz tradycyjnych czynników przyczyniły się silne mrozy. Warto zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich czterech tygodni liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych podlegała dużym wahaniom, co zwiększa szanse na niespodziankę. Dodatkowo na przełomie lutego i marca rozpoczęły się zatrudnienia w sektorze publicznym związane z przeprowadzanym co dziesięć lat powszechnym spisem ludności w USA.

Krótkoterminowe silne trendy na rynku walutowym, już nie tylko na parze euro-dolar, mogą powoli wyczerpywać swój potencjał, dlatego bardzo ważna będzie dzisiejsza reakcja na dane o bezrobociu w USA. Teoretycznie dolar może zyskiwać na wartości zarówno w przypadku pozytywnej niespodzianki (szybsze wychodzenie USA z recesji oznacza większe szanse na podwyżki stóp procentowych), jak i rozczarowania (wzrost obaw przed ryzykiem drugiego dna i wyprzedaż ryzykownych aktywów). W piątek rano euro wyceniano na 1,358 USD, a złoty lekko zyskiwał na wartość - euro kosztowało 3,88 PLN, dolar 2,86 PLN, frank 2,67 PLN.

W piątek Chiny przedstawiły prognozy głównych wskaźników makroekonomicznych na 2010 r., co jest o tyle istotne, że w przypadku tego państwa najpierw następuje planowanie, a następnie realizacja, która rzadko odbiega od założeń. W tym roku PKB Chin ma wzrosnąć o 8 proc., a inflacja o ok. 3 proc.

Reklama