MKS, polski producent oprogramowania antywirusowego, chce odzyskać utraconą pozycję i podbić zagraniczne rynki. Ostra walka z globalnymi gigantami czeka go na razie w Polsce.
– Może ktoś napisze kiedyś książkę „Być jak Mateusz Sell”. Może nawet zrobię to sam, jak będę miał chwilę czasu... – uśmiecha się Mateusz Sell, 28-letni prezes firmy MKS.
Aluzja do tytułu biografii prezesa koncernu Apple – „Być jak Steve Jobs” – jest nieprzypadkowa. Tak jak twórca Apple wrócił kiedyś na fotel prezesa, by firma nie upadła, tak Mateusz Sell objął stery w MKS, by przywrócić rodzinnemu biznesowi dawną świetność.
– Musi się udać. Mam wiele pomysłów, jak sprawić, by znowu wrócić do pierwszej ligi. Szykujemy nowe produkty antywirusowe, chcemy wejść na rynek klientów posiadających komputery macintosh oraz na rynki zagraniczne. Interesują nas nie tylko odbiorcy prywatni, ale także małe i średnie firmy. Najpierw Europa, potem Stany Zjednoczone – mówi Mateusz Sell.
Mks_vir, legendarny program antywirusowy, zna niemal każdy, kto w latach 90. zetknął się z komputerem. W połowie lat 80. stworzył go Marek Sell, ojciec Mateusza. Idealnie trafił w swój czas – w ostatniej dekadzie XX w. w polskich domach pojawiały się pierwsze komputery, a wraz nimi wirusy. Na początku aktualizacje przekazywano sobie na dyskietkach. Prawdziwy wysyp rozmaitych robaków i innych wirusów pojawił się wraz z upowszechnieniem internetu. Ale wtedy błyskawicznie wyrosła też konkurencja – na polskim rynku zaroiło się od globalnych i europejskich graczy.
Reklama
MKS wciąż radził sobie dobrze. Roczne obroty firmy wahały się wówczas między 12 a 15 mln zł, podczas gdy cały rynek był wart cztery, pięć razy więcej. Dziś jego wartość przekracza 180 mln zł, a przychody MKS zaledwie 1,5 mln zł. Od kilku lat firma przynosi straty.

Nieoczekiwana zmiana

Problemy zaczęły się sześć lat temu, po śmierci Marka Sella. Część załogi razem z prezesem Włodzimierzem Banaszakiem odeszła do należącej do jego żony konkurencyjnej firmy ArcaBit. MKS zarzucił byłemu prezesowi m.in. kradzież kodów źródłowych mks_vir i wystąpił na drogę sądową. ArcaBit odpowiedział pozwami o zwrot zaległych należności. Sądy dotąd nie rozstrzygnęły sporu. W efekcie MKS stracił swoją dawną pozycję i wpadł w tarapaty.
Dziś obie strony są już mocno zmęczone sporem.
– Nie musimy ich już odzyskiwać – mówi o kodach Mateusz Sell.
I dodaje: – Rozwinęliśmy swoje kody i dysponujemy rozwiązaniami bardziej zaawansowanymi niż te ArcaBitu.
– Sprawa jest skomplikowana. Chcieliśmy się dogadać i to zakończyć. Ale się nie udało. Szkoda. Od dawna już tym jednak nie żyjemy, tylko robimy swoje – mówi Grzegorz Michałek, udziałowiec ArcaBit.
Z Włodzimierzem Banaszakiem, byłym prezesem MKS, nie udało się nam skontaktować.

Nowe produkty, nowa twarz

Mateusz Sell zapewnia, że teraz koncentruje się na rozwoju firmy. Twierdzi, że ma na to pieniądze zarobione jeszcze w tłustych latach. Firma kończy właśnie pracę nad kolejną, 10., wersją swojego sztandarowego programu mks_vir. Planuje wzbogacić ofertę o kilka nowoczesnych systemów wykrywania wirusów oraz rozwinąć sklep internetowy. Chce odbudować wizerunek. W poszukiwaniu klientów zwróciła się np. do szkół, proponując skrojony pod oświatę produkt „Bezpieczna Szkoła”. Szykuje też trzy nowe programy dla systemów Unix, takie jak Mac Os X czy Linux.
– Ostatnio mieliśmy kontakt z klientem z USA, który kupił od kogoś laptopa w Polsce z zainstalowanym MKS. Używał go, ale skończyła mu się licencja. Zadzwonił do nas z pytaniem, jak może przedłużyć ważność, bo to dobry produkt. USA to nasz cel – mówi Mateusz Sell.
Ale nie od razu. Najpierw firma myśli o sprzedaży na rynkach europejskich.
– Szykujemy m.in. wersję czeską, hiszpańską, słowacką, rosyjską i angielską – mówi Mateusz Sell.
Skaner online tej firmy, inaczej niż u konkurencji, nie tylko wykrywa wirusy, ale też je za darmo usuwa. Mateusz Sell podkreśla, że wykorzystując globalny rynek, można zwiększyć sprzedaż takich produktów.

Łatwo nie będzie

Analitycy i konkurenci są podzieleni co do szans MKS. Jej produkt wciąż jest niezły, mówią niektórzy, ale trzeba w niego sporo zainwestować, bo rynek wygląda zupełnie inaczej, niż przed laty. Przede wszystkim znacznie większa jest konkurencja. O klientów walczą tacy giganci jak Symantec i McAfee, ale także Kaspersky, Panda, Avast, AVG, G Data, ESET. Aż 70–80 proc. obrotów to kontrakty z firmami. Rynek konsumencki i małych firm, nie dość, że dużo mniejszy, jest trudny, bo walczą o niego w zasadzie wszyscy.
– Konkurencja jest bardzo duża, ceny, a w efekcie marże, coraz niższe. A klienci prywatni są dużo mniej lojalni niż firmy. By osiągać w tym segmencie sukcesy, trzeba mieć dobrą dystrybucję – tłumaczy Paweł Hrydziuszko, analityk oprogramowania z IDC Polska.
– MKS ma wciąż dużą rozpoznawalność, ale opartą na sentymencie, a nie trwałych fundamentach. Firma ma jednak szanse. Wymaga inwestycji. Potrzeba jej produktu, który mógłby firmę mocno wyróżnić, np. skanera sprawdzającego szyfrowane połączenia, które też są atakowane. No i inwestycji w marketing i promocję – mówi Maciej Moskowicz, specjalista Quantus Technology, przedstawiciela AVG w Polsce.
Mateusz Sell zdaje sobie sprawę z trudności wyzwania. Ale ma jasny cel.
– W tym roku chciałbym, by firma wyszła na zero. I są na to szanse. Zaczynamy powoli odzyskiwać klientów. Mamy też nowe pomysły, jak odbudować biznes i znowu grać w pierwszej lidze – mówi Mateusz Sell.
Rynek antywirusów zmienia się błyskawicznie
Zdaniem specjalistów i przedstawicieli producentów programów antywirusowych ubiegłoroczny kryzys tylko przyhamował wzrost sprzedaży, ale nie doprowadził do recesji. Według ekspertów wydatki w tym segmencie mogły wzrosnąć kilka procent w stosunku do 2008 roku, w którym – jak szacuje IDC Polska – wartość rynku przekroczyła 60 mln dol.
– Co ciekawe, dominującą pozycję na tym rynku odnotowuje systematycznie oprogramowanie. Rozwiązania sprzętowe, które kiedyś były główną częścią zabezpieczeń w firmach, teraz są już wycofywane na rzecz oprogramowania – mówi Piotr Chrobot, dyrektor zarządzający Symantec Polska, jednego z największych graczy na rynku.
Jego zdaniem zmienia się nastawienie klientów do ochrony danych. Coraz częściej chcą chronić cenne informacje.
– Taka zmiana nastawienia wymusiła na przedsiębiorstwach stosowanie bardziej kompleksowych rozwiązań, aniżeli zwykłego rozwiązania antywirusowego. My widzimy to po większej ilości sprzedanych pakietów, które zawierają wiele uzupełniających się technologii ochronnych – dodaje Piotr Chrobot.
ikona lupy />
Polska firma ma zamiar podbić rynek antywirusowy / DGP