Interesujące były w zasadzie dwa. Po pierwsze podczas wizyty w USA George Papandreu, premier Grecji, ostrzegł, że problemy jego kraju jeszcze bardziej osłabią euro wobec dolara, a to zaszkodzi gospodarce USA. Nie bardzo się tym jednak rynki przejęły, mimo że premier miał rację. W tym kontekście zachęcał do wspólnych działań w celu ukrócenie spekulacji. Jednak w to, że do takiej współpracy dojdzie chyba nikt nie uwierzył.

Bardziej interesująca była zapowiedź Cisco. Spółka zaprosiła analityków na wtorkową konferencję prasową, podczas której ma przedstawić bardzo istotne informacje. Według spółki będą to informacje, które „na zawsze zmienią Internet i jego wpływ na konsumentów, biznes i rządy”. Brzmi to bardzo poważnie – tak jakby spółka
wynalazła jakąś nową, rewolucyjną technologię. Cena akcji rosła niezbyt wiele, bo nieco ponad trzy procent, ale ten wzrost pomagał spółkom wysokich technologii.
Na rynku akcji wpatrywano się przede wszystkim w informacje ze spółek. Oprócz dużego pozytywu (Cisco) był i mniejszy, bo Applied Materials zwiększyła dywidendę i
wielkość skupu akcji. Poza tym dowiedzieliśmy się, że American International Group (AIG) sprzedaje MetLife jedną ze swoich spółek zależnych (Alico).


To pomagało sektorowi finansowemu. Dodatkowo McDonald's poinformował o sporym wzroście sprzedaży (4,8 proc. w lutym) w restauracjach czynnych przynajmniej rok. Minusem było to, że po wystąpieniu Baracka Obamy, prezydenta USA, tracił sektor ochrony zdrowia. W swoim wystąpieniu zaatakował on znowu ten sektor. Jak widać powodów do sprzedaży akcji nie było. Jedynie brak ważnych informacji i strach przed oporem na wysokości 1.150 pkt. powstrzymywał popyt przed mocniejszym uderzeniem. Nie udało się jednak rynku skorygować, a NASDAQ swój opór naruszył.

Nic w stosunku do piątku się nie zmieniło. GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od niezbyt dużego wzrostu indeksów (okolice pół procenta). Od tego momentu zapanował marazm, ale po dwóch godzinach nasz rynek poszedł drogą innych rynków europejskich. Indeksy zaczęły się osuwać, co przed południem zabarwiło WIG20 na czerwono. Spadek był jednak niewielki i prawie natychmiast popyt poprowadził indeks na północ, dzięki czemu godzinę później WIG20 wrócił już do poziomu z piątku, a potem pomaszerował dalej na północ. Ugrzązł tam na dłużej, a po rozpoczęciu sesji w USA wrócił do poziomu z piątku. Od czego jednak fixing? Znowu, jakŜe często w tym trwającym do końca lutego wzroście, właśnie fixing zapewnił wzrost (o 0,7 proc.). Rynek jest w strefie wykupienia i ewidentnie zaprasza do korekty.

Reklama