Dzisiejsze spadki na europejskiej giełdach, który to proces prawdopodobnie będzie kontynuowany na Wall Street, to nic innego jak zwykła korekta ostatnich wzrostów. Jeżeli nie pojawią się nowe czynniki, zmieniające oczekiwania inwestorów co do najbliższej przyszłości, to taka korekta powinna ograniczyć się do 1-2 dni, po czym giełdy ruszą w kierunku styczniowych szczytów. Analogicznie kształtuje się sytuacja w przypadku złotego. Wzrosty polskich par należy traktować jedynie w kategoriach zwykłej, ograniczonej co najwyżej do kilku dni, realizacji zysków. Po jej zakończeniu, wrócą one do spadków, będących w tej chwili głównym trendem.

Wtorkowe notowania złotego, wobec braku potencjalnych bezpośrednich lub pośrednich impulsów, do końca dnia będą kształtowane przez nastroje na rynkach akcji. Trwalszej zmiany nastrojów, jednakże wciąż będącej tylko korektą w procesie aprecjacji złotego, można oczekiwać dopiero z rozpoczęciem nowej fali realizacji zysków na giełdach i surowcach. Najwcześniej może to mieć miejsce pod koniec marca.