Jeśli tempo wzrostu PKB będzie niższe, jeśli nie wypali program prywatyzacji, jeśli nie będzie terminowej realizacji wszystkich planów inwestycyjnych i będą opóźnienia, rządowy plan ograniczenia deficytu finansów publicznych może się nie udać - mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Ludwik Kotecki, wiceminister finansów.
ROZMOWA
MAREK CHĄDZYŃSKI
Kiedy Ministerstwo Finansów przedstawi projekt ustawy, w której znajdzie się reguła ograniczająca wzrost wydatków budżetowych?
LUDWIK KOTECKI*
Reklama
W tej chwili robimy przegląd wydatków – na jego podstawie sporządzimy listę wydatków, które zostaną objęte regułą. Przy okazji okaże się, czy wszystkie mechanizmy indeksacyjne lub inne usztywniające wydatki są konieczne do utrzymania czy racjonalne. Pod koniec marca założenia do ustawy powinny być gotowe. W kwietniu przeprowadzimy konsultacje międzyresortowe i z partnerami społecznymi. Na początku maja gotowy projekt mógłby zostać przedstawiony Komitetowi Rady Ministrów. Sam rząd zająłby się nim na początku czerwca.
Mówimy o regule, w której niektóre wydatki budżetowe mają rosnąć według zasady „inflacja plus 1 proc.” A co z wydatkami całego sektora finansów publicznych?
Będą one ograniczone tzw. regułą docelową, która będzie uwzględniać średnie tempo wzrostu gospodarczego i aktualny cel inflacyjny NBP. Jej wprowadzenie jest jednak bardziej skomplikowane: w grę wchodzą tutaj między innymi kwestie zgodności z konstytucją. Musimy się zastanowić np., jak zachęcić samorządy do jej stosowania. W połowie kwietnia mamy spotkanie z analitykami MFW, ekspertami od reguł fiskalnych. Konsultacje z nimi potrwają około dwóch tygodni. Oni pomogą nam zaprojektować ostateczny kształt reguły docelowej, bazując na światowych doświadczeniach w tej kwestii i aktualnym stanie wiedzy. Nie musimy się jednak z tym spieszyć. Z zasady reguła docelowa ma obowiązywać w sytuacji, gdy finanse publiczne są stabilne, czyli deficyt strukturalny spadnie do 1 proc. PKB. Na pewno reguła docelowa nie będzie obowiązywać w 2011 roku. Na razie musimy ograniczać wydatki bardziej restrykcyjnie – na pewno nie powinny one rosnąć o więcej niż 1 proc. realnie.
Kiedy w takim razie regułą wydatkową objęty zostałby cały sektor?
To zależy od tego, jak skuteczna będzie reguła doraźna „inflacja plus 1 proc.”. Więcej będziemy wiedzieć, gdy skończymy ten przegląd wydatków i określimy te, które będą nią objęte. Jest jeszcze jeden element przygotowywanej ustawy: to są tzw. mikroreguły. One będą nakładane na poziomie konkretnych ustaw. Mówimy o wydatkach regulowanych ustawowo, których jeszcze nie ma, bądź o nowelizacjach ustaw definiujących stare wydatki sztywne. Będziemy się bacznie przyglądać każdej ustawie, która generuje jakiś wydatek budżetowy. A w przepisach o finansach publicznych zaproponujemy katalog tych mikroreguł, np. zawieszenie działania jakiegoś ustawowego rozwiązania lub konieczność przygotowania jego zmiany: idealnie byłoby, gdyby każdy autor ustawy był zobowiązany do zastosowania mechanizmu z tego katalogu – to zwiększy ich odpowiedzialność za przygotowywane przez nich ustawy i ich skutki. Dzięki temu chcemy stopniowo zmniejszyć udział wydatków sztywnych w wydatkach ogółem.
Przegląd wydatków, do których ma się stosować reguła budżetowa, jeszcze się nie zakończył, ale MF już oszacowało skutek jej wprowadzenia na około 10 mld zł do 2012 roku. Ile budżet zyska na stosowaniu reguły w 2011 roku?
To są orientacyjne, raczej ostrożne, skutki bazujące na przybliżonych informacjach – przegląd na poziomie poszczególnych dysponentów wydatkowych pozwoli nam bardziej precyzyjnie określić te wielkości. W poszczególnych latach te oszczędności powinny być podobne.
Czy zastosowanie reguły wydatkowej gwarantuje nam ograniczenie deficytu finansów publicznych do 3 proc. PKB w 2012 roku – jak to zadeklarował rząd w programie konwergencji?
Sama reguła nie może czegoś takiego zagwarantować. Nie jest ona na pewno lekiem wystarczającym. Musi być spełnione wiele innych czynników.
To na czym opiera się rządowy plan ograniczenia deficytu finansów?
Między innymi na regule wydatkowej. Ale też na scenariuszu makroekonomicznym, który opisaliśmy w programie konwergencji. Jeśli tempo wzrostu PKB będzie niższe, jeśli nie wypali program prywatyzacji, jeśli nie będzie terminowej realizacji wszystkich planów inwestycyjnych i będą opóźnienia – to może się nie udać. W końcu na implementacji Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów. Deficyt ma nam obniżyć się w 2012 roku, bo te duże projekty inwestycyjne, związane z Euro 2012, mają się zakończyć w 2011 roku. Co oznacza, że w 2012 roku nie będzie wydatków z tego tytułu. Jeżeli będzie opóźnienie w inwestycjach, czyli nastąpi przesunięcie wydatków na 2012, to wtedy nie ma gwarancji zejścia z deficytem do 3 proc. PKB w 2012 roku. Wszystkie te czynniki ryzyka dla naszego bazowego scenariusza opisaliśmy w aktualizacji programu konwergencji.
Członkowie Rady Polityki Pieniężnej coraz częściej mówią o zbliżającym się terminie rozpoczęcia podwyżek stóp. Złoty się umacnia. Czy to wszystko nie stanowi zagrożenia dla realizacji rządowych prognoz wzrostu gospodarczego?
Oczywiście nie będę komentował wypowiedzi członków RPP w sprawie podejmowanych przez nich decyzji w sprawie stóp procentowych. Faktem jest, że inflacja w tym roku będzie relatywnie szybko spadać, a wzrost gospodarczy w UE, naszego głównego partnera handlowego, jest słaby – co się niestety może przełożyć na tempo naszego PKB. W końcu jest też mocny złoty, będący także elementem restrykcyjności polityki monetarnej. Zestawiając ze sobą te trzy elementy, można sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest już dobry moment na podwyżki stóp.
* Ludwik Kotecki
wiceminister finansów