Po południu na większości czynnych parkietów popyt na akcje brał górę nad podażą. Panujące wśród inwestorów nastroje najlepiej opisuje chyba fakt, że najmocniej zyskiwał na wartości indeks greckiej giełdy, a zaraz za nim w czołówce znajdowały się węgierski BUX i nasz WIG20. Indeksy na zachodnioeuropejskich parkietach ok. godz. 16 czasu warszawskiego tylko symbolicznie przekraczały poziomy z wtorkowego zamknięcia. Ostatecznie WIG20 wzrósł o 0,8 proc.

Jeśli dodamy do tego, że pomimo kiepskich danych z Unii Europejskiej, kurs euro szedł w górę przebijając poziom 1,36 USD, broni się teza, iż "rośnie skłonność do ryzyka". Wśród danych, które dzisiaj rozczarowały inwestorów, można wymienić produkcję przemysłową w Wielkiej Brytanii (-1,5 proc. m/m), dynamikę PKB Włoch i Węgier (odpowiednio -3 proc. r/r i -4 proc. r/r). Spadek stanów zapasów w amerykańskich hurtowniach może sugerować, że popyt konsumentów jest silniejszy niż oczekiwali przedsiębiorcy. Dla gospodarki to dobra wiadomość, ponieważ uzupełnianie magazynów będzie sprzyjać utrzymaniu wysokiej dynamiki PKB z ostatnich kwartałów.

Na obecnym etapie nietrudno wyobrazić sobie udane pokonanie przez giełdowe indeksy tegorocznych szczytów, pytanie tylko, w jakim stylu. Czy później znajdą się kupujący, czy przy rosnących obrotach inwestorzy zechcą realizować zyski? Zarówno w przypadku polskiego, jak i amerykańskiego rynku, drobni inwestorzy nie kierują w ostatnich tygodniach kapitału do funduszy akcyjnych, co po części tłumaczy wyczekującą postawę największych graczy. Dokładnie rok po osiągnięciu najniższych poziomów bessy na nowojorskiej giełdzie obserwowaliśmy najniższą aktywność inwestorów od początku 2010 roku (mierząc obrotami na NYSE), ale nie należy całkowicie przekreślać szans na udane wybicie, bo już wczoraj obroty skoczyły do najwyższego poziomu od miesiąca.

Jeśli trwający właśnie atak byków ma być czymś więcej, niż pierwszym krokiem do utworzenia formacji podwójnego szczytu, inwestorzy kupujący akcje powinni wykazać się większym zdecydowaniem. Z technicznego punktu widzenia (np. oceniając na podstawie wskaźnika stochastycznego czy RSI), polskie WIG i WIG20, ale również amerykański S&P 500, znajdują się na poziomach oznaczających wykupiony rynek, czyli przemawiających za korekcyjnymi spadkami.

Reklama