ROZMOWA
MICHAŁ DUSZCZYK
Jakie będą konsekwencje Nord Stream? Wielu ekspertów, w tym przedstawiciele Europejskiego Banku Inwestycyjnego, uważa, że projekt ten podzieli Europę.
SEBASTIAN SASS*
Reklama
Nord Stream poprawi bezpieczeństwo energetyczne całej Unii Europejskiej, w tym regionu Morza Bałtyckiego, poprzez uruchomienie nowego źródła dostaw gazu, którego Europa przecież potrzebuje. Zaopatrzy w surowiec miliony konsumentów z wielu krajów. Szacujemy, że skorzystać z niego będzie mogło 26 mln gospodarstw domowych.
Ta inwestycja jest potrzebna całej Europie, ponieważ konsumpcja energii na kontynencie rośnie, a jeszcze szybciej rośnie zapotrzebowanie właśnie na gaz ziemny. To tendencja, która się utrzyma, bowiem będziemy zastępować wysokoemisyjne źródła energii tymi, które ograniczają emisję. Proszę spojrzeć, że w ciągu kilku ostatnich lat ponad połowa nowo budowanych elektrowni w UE to elektrownie gazowe. Dodatkowy rurociąg do transportu niezbędnego im paliwa jest więc niezbędny.
EBI ma inny punkt widzenia na Nord Stream. Zapowiada, że nie pożyczy pieniędzy na realizację tego projektu.
Żeby była jasność, nigdy nie mieliśmy zamiaru starać się o kredyt w EBI ani żadnej innej publicznej instytucji finansowej. I nie będziemy tego robić. Chcę jednak podkreślić, że choć Nord Stream to projekt całkowicie komercyjny, to będzie działał on stymulująco na gospodarkę.
Mamy bardzo dobrą sytuację finansową. Konsorcjum ma zapewnione finansowanie ze strony instytucji komercyjnych. Zaoferowano nam znacznie większe fundusze niż są potrzebne na zrealizowanie tej inwestycji. Nie będziemy mieli więc problemów z pozyskaniem pieniędzy.
Ile będzie zatem kosztować ta inwestycja?
Budżet inwestycji przewidziany jest na 7,4 mld euro. 2/3 tych wydatków to koszty stali, logistyki, transportu oraz prac konstrukcyjnych. Reszta wydatków związanych jest z bieżącą działalnością konsorcjum, studiami i opracowaniami środowiskowymi. Na badania ekologiczne wydaliśmy już około 100 mln euro.
Kraje, które obecnie są państwami tranzytowymi dla rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej, w tym Polska, mają wiele obaw związanych z Nord Stream. Politycy ostrzegają, że po uruchomieniu tego gazociągu zagrożone będzie bezpieczeństwo energetyczne w tej części Europy, bo Rosja będzie mogła swobodnie odciąć dotychczasowe dostawy surowca gazociągiem jamalskim, bez jednoczesnego wstrzymywania dostaw dla Europy Zachodniej.
Po pierwsze, Nord Stream to przedsięwzięcie komercyjne, nie zajmujemy się więc polityką. O tym, jaki wpływ będzie miała ta inwestycja na bezpieczeństwo energetyczne, już mówiłem. Gaz za pośrednictwem Nord Stream trafiać będzie do wielu krajów, Niemiec, Holandii, Francji, Wielkiej Brytanii. Dlaczego miałoby to w jakikolwiek negatywny sposób oddziaływać na Polskę?
Wasz kraj nic nie straci na realizacji naszego projektu. Poza tym mamy pewność, że Europie w przyszłości surowca nie zabraknie. Dlaczego Polska nie miałaby po niego sięgnąć? Potrzebne są do tego oczywiście rurociągowe połączenia transgraniczne, np. z Niemcami. Co w tej sprawie się robi, to raczej pytanie do waszego rządu. Jednak wiem, że w UE bardzo poważnie dyskutuje się o rozbudowie interkonektorów między sieciami zachodniej oraz centralnej Europy, w tym właśnie Polski czy krajów bałtyckich. Dzięki nim zyskacie możliwość odbioru gazu.
Ile gazu dostarczy Nord Stream do Europy Zachodniej?
Rurociąg ten będzie składał się z dwóch nitek o długości ponad 1,2 tys. km. Każda z nich będzie miała przepustowość 27,5 mld m sześc. gazu rocznie. W sumie będzie można dostarczać nim na odcinku od rosyjskiego Wyborga do Greifswaldu w Niemczech 55 mld m sześc. paliwa. Pierwsza rura ma zostać zbudowana w 2011 roku. W przyszłym miesiącu rozpoczniemy jej układanie. Dostawy tą nitką ruszą jeszcze przed końcem przyszłego roku. Gaz drugą nitką popłynie w roku 2012.
Początkowo gaz dla projektu Nord Stream miał pochodzić ze złóż Sztokman. Teraz Gazprom twierdzi, że – przynajmniej w pierwszym okresie – surowiec do tego gazociągu będzie dostarczany ze złóż Jamał. To jest to samo złoże, z którego gaz trafia do Polski. Pojawia się więc pytanie, czy wystarczy paliwa, by zasilić dwa rurociągi, jamalski i Nord Stream?
Gazociąg Nord Stream nie będzie zasilany z jednego źródła. Na tym polega przewaga tego projektu, że nie jest on związany z jakimś jednym, głównym złożem. To rozwiązanie gwarantujące bezpieczeństwo dostaw konsumentom. Gazprom, który jest dostawcą surowca, dzięki takiemu rozwiązaniu daje bowiem odbiorcom gwarancję, że dostarczy zamówioną ilość surowca.
Gazu dla Nord Stream nie zabraknie, ale może się zdarzyć, że nie będzie go dla gazociągu jamalskiego.
Nie wierzę w taki scenariusz. Unia Europejska długoterminowo potrzebuje więcej gazu, aby pokryć jego rosnącą konsumpcję w krajach członkowskich. Nie widzę możliwości, by zredukować dostawy tego paliwa w przyszłości ani ograniczyć jakąkolwiek drogę zaopatrzenia Europy w ten surowiec. UE potrzebuje wszystkich dróg importu, które istnieją dzisiaj, i tych, które są w planach. Na rynku jest dla nich odpowiednio dużo miejsca i nie ma mowy, by jeden gazociąg zastępować drugim.
Wiemy, że to istotna sprawa, o której dyskutuje się w mediach. Nie mam jednak wątpliwości, że Nord Stream nie utrudni żeglugi w tym regionie. Statki, w tym również te transportujące LNG, będą mogły swobodnie przepływać. Wiemy, że macie projekt budowy terminalu LNG i było to brane pod uwagę przy projektowaniu rurociągu. Zapewniam, że transport do Szczecina czy Świnoujścia nie będzie w żaden sposób ograniczony.
Pojawiają się głosy fachowców, którzy ostrzegają, że gazociąg ten może się stać celem terrorystów. Z drugiej strony, część ekspertów obawia się, że Rosja – w celu ochrony magistrali – zwiększy swoje zaangażowanie militarne na Bałtyku. Do tego dochodzą problemy związane z bronią chemiczną zalegającą na dnie morza. Jak zamierzacie rozwiązać kwestie bezpieczeństwa rurociągu?
Nord Stream będzie bezpieczny. Gazociągi morskie istnieją przecież od dekad i dotąd nie było na nie tego typu spektakularnych zamachów. Wydaje mi się, że bardziej narażone na działania terrorystów są inne rodzaje infrastruktury. Rura leżąca głęboko pod wodą jest raczej trudno dostępna w tym kontekście i nie mam wątpliwości, że rurociąg morski to najbezpieczniejsza droga transportu gazu. Na pewno znacznie bardziej bezpieczna niż dostawy statkami czy rurociągiem naziemnym. Nie przewidujemy jakiejś nadzwyczajnej ochrony dla tego projektu.
Co do broni chemicznej zatopionej w tym regionie, to nie zagraża ona budowie Nord Stream. Wytyczyliśmy bowiem taką trasę gazociągu, która omija te obszary.
* Sebastian Sass
konsorcjum Nord Stream, szef przedstawicielstwa w UE