Dzisiaj można chyba już śmiało powiedzieć, iż oczekiwana od kilku dni korekta na złotym rozpoczęła się. Wczoraj akceleratorem do takiego ruchu stała się bardziej wyważona wypowiedź szefa NBP, który przyznał, iż obecna sytuacja na rynku złotego odbiega od fundamentów.

Wcześniej, bo we wtorek krytycznie na temat zbyt szybkiej aprecjacji naszej waluty wypowiadali się Andrzej Bratkowski i Andrzej Rzońca z Rady Polityki Pieniężnej. Wczoraj po południu Reuters zamieścił też ciekawą analizę wskazującą, iż władze krajów Europy Środkowej mogą być niezadowolone z nadmiernej aprecjacji lokalnych walut i tym samym podjąć adekwatne działania. W nocy akceleratorem do osłabienia się walut rynków wschodzących były dane z Azji – nieco gorsze dane o bezrobociu w Australii zmniejszyły oczekiwania na kolejną podwyżkę stóp procentowych przez RBA w dniu 6 kwietnia, gołębi komunikat banku centralnego Nowej Zelandii zmniejszył szanse na zacieśnienie polityki w najbliższych miesiącach i wreszcie kluczowe dane z Chin. Okazało się, że w lutym wyraźnie przyspieszyła inflacja CPI (do 2,7 proc. r/r) i sprzedaż detaliczna (do 22,1 proc. r/r), co doprowadziło do wzrostu obaw, iż Ludowy Bank Chin może wkrótce zdecydować się na dodatkowe działania zmierzające do zacieśnienia polityki. W efekcie inwestorzy rozpoczęli czwartkowy handel w nieco gorszych nastrojach.

O godz. 10:01 euro było warte 3,90 zł, dolar 2,8550 zł, a na rynku światowym EUR/USD oscylował wokół 1,3650. Wczorajsza zwyżka na tej parze zatrzymała się w okolicach 1,3680. Inwestorzy czekają na dodatkowe impulsy, głównie na informacje zbliżające nas do rozwiązania problemu Grecji (na razie kraj ten pogrążył się w strajku). Dzisiaj o godz. 14:30 warto będzie też obserwować dane o cotygodniowym bezrobociu i deficycie handlowym w styczniu w USA. Inwestorzy operujący na CHF powinni też zwrócić uwagę na komunikat Szwajcarskiego Banku Centralnego ws. stóp procentowych, chociaż inwestorów chyba bardziej interesuje to, czy SNB pozwoli na aprecjację franka, czy też pozostaje tak aktywny, jak w ostatnich miesiącach.

EUR/PLN: Z technicznego punktu widzenia naruszenie poziomu 3,90 to mocny sygnał. Kupno potwierdzają też dzienne wskaźniki, a na 4-godzinowym MACD zbliża się do sforsowania poziomu równowagi. Najbliższy istotny opór można zlokalizować na 3,9200-3,9250, gdzie znajduje się średnia 15-sesyjna. Docelowo jednak trzeba oczekiwać, iż korekta doprowadzi do testowania 3,94-3,95 w ciągu kilku dni. Nie jest to jednak sygnał zmiany trendu w średnim terminie.

USD/PLN: Na dziennym wykresie widać, iż w rejonie 2,8350 buduje się mocne wsparcie. Dzisiaj notowania wróciły powyżej 2,85, co może dawać szanse na rychły test oporu na 2,88. Szybsza aprecjacja dolara będzie ograniczana przez zachowanie się EUR/USD, który raczej nie ma ochoty na spadki (umocnienie się dolara względem euro).

Reklama

EUR/USD: Wczoraj nie udało się zbliżyć do 1,3700 i w kolejnych godzinach notowania spadły nawet w okolice 1,3615. Układ dziennych wskaźników daje jednak szanse na zwyżki, a ułożenie dziennych świec jest lekko pozytywne w perspektywie kilku dni. To może sugerować, iż dzisiaj zostanie podjęta próba testowania rejonu 1,3700. Zaprzeczeniem tego scenariusza byłby spadek poniżej 1,3580.

GBP/USD: Wczoraj pisałem, iż dzienny układ wykresu sugeruje, iż zacznie być budowana formacja podwójnego dna – dzisiaj widać, że sprzyja temu też ułożenie dziennego MACD. Ciekawie wygląda układ wskaźników na wykresie 4-godzinowym. Można więc założyć, iż celem na dzisiaj będzie zwyżka powyżej 1,5000.

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A.