W odległości ok. 85 km od Tokio powstało pierwsze niskobudżetowe lotnisko w Japonii. Pomysł portu lotniczego pozbawionego drogiego wyposażenia i luksusów dla pasażerów nie wszystkich zachwyca, ale ma przyciągnąć do kraju tanie linie lotnicze.

Żadnych fanaberii, turystycznych atrakcji i kilkupiętrowych terminali, niektórzy powiedzieliby: barak - tak wygląda nowy port lotniczy w prefekturze Ibaraki, niedaleko stolicy Japonii. Póki co będzie on obsługiwał dwa loty dziennie: do Seulu, południowokoreańskich linii Asiana Airlines oraz do Kobe na wschodzie kraju, firmy SkyMark Airlines. „To pierwsze lotnisko w Japonii, gdzie naprawdę koncentruje się na kosztach i efektywności”- ocenia Hyun Dongshil z Asiana.

Pasażerów mają zachęcić tanie połączenia z centrum Tokio i bezpłatne parkingi, a kolejnych przewoźników dużo niższe opłaty niż na dwóch największych lotniskach stolicy kraju - Haneda i Narita. Ibaraki prowadzi rozmowy z tanimi liniami lotniczymi z Chin, Malezji i Filipin.

Pomysł taniego lotniska nie podobał się urzędnikom, a media uważały jego budowę za wyrzucanie publicznych pieniędzy. Entuzjazmu nie wykazuje też japoński Minister Transportu Seiji Maehara. „Nie mam zamiaru prosić linii z Japonii albo jakiekolwiek innego miejsca o latanie do Ibaraki. Prefektura musi sama zrobić co w jej mocy, żeby lotnisko było używane”- komentował Maehara.

Jeśli się jednak dokładniej przyjrzeć, strategia niskobudżetowych lotnisk może wyrwać ze stagnacji branżę lotniczą w Japonii. Eksperci twierdzą, że tanie loty i ich obsługa mają duży potencjał, szczególnie w wielkich krajach azjatyckich, jak Indie czy Chiny, gdzie coraz więcej ludzi wybiera podróż samolotem.

Reklama

Tanie linie lotnicze powstają w całej Azji i rejonie Pacyfiku. Tymczasem w Japonii sektor lotów pasażerskich jest zdominowany przez dwie firmy - Japan Airlines oraz All Nippon Airlines. Wielkie, ekskluzywne lotniska w Japonii generują zbyt wysokie koszty i są nieefektywne.

Nowe, tanie lotnisko może przyciągnąć przewoźników, których nie stać na opłaty pobierane przez wielkie porty lotnicze w Tokio. „Ibaraki jest na dobrej drodze”- mówi Ushio Chujo, profesor z Uniwersytetu Keio. Zaznacza jednak, że jego powodzenie będzie zależeć od tego, czy w Japonii i krajach sąsiadujących powstanie więcej tanich linii lotniczych. Na efekty będzie trzeba czekać nawet do 10 lat. Prognozy na pierwszy rok działalności zakładają 20 mln jenów straty.