Hiszpański dług nie daje dostatecznej rekompensaty dla inwestorów, kupujących obligacje kraju z trzecim największym deficytem budżetowym w strefie euro – uważa Axel Blase, menedżer funduszu w firmie Invesco z Frankfurtu. Za hiszpańskie „dziesięciolatki” inwestorzy otrzymują premię przewyższającą tylko o 68 punktów bazowych niemieckie bundy, w porównaniu z 309 punktami bazowymi za dług Grecji.

“To nie czas, aby zwiększać ekspozycję w Hiszpanii” – podkreśla Blase, który uczestniczy w zarządzaniu aktywów firmy wartości 423 mld dolarów – “Kraj ten przeżywa poważne trudności i premia za ryzyko w hiszpańskich obligacjach nie jest atrakcyjna”.

Zadanie dla jednego pokolenia

Podczas, gdy uwaga początkowo koncentrowała się głownie na kryzysie Grecji, to właśnie Hiszpania może potrzebować wielu lat, żeby wydobyć się z recesji – twierdzi Johan Jooste, strateg w Merrill Lynch Wealth Management z Londynu.

Reklama

“To może zająć bardzo wiele czasu – połowę życia jednego pokolenia – na uporządkowanie problemów strukturalnych, z którymi mają oni do czynienia. Zamiast spektakularnego i szybkiego przełomu, bardziej prawdopodobny jest scenariusz długiego i znojnego schyłku” – podkreśla Jooste.

Prognozy rządu zbyt optymistyczne

Gospodarka Hiszpanii, która jest przeszło czterokrotnie większa od greckiej, ciągle kurczy się poczynając od drugiego kwartału 2008 roku. Deficyt budżetowy osiągnął w zeszłym roku 11,4 proc. PKB, czyli prawie czterokrotnie więcej niż unijny limit ustalony na poziomie 3,0 proc. Budżetowy deficyt Grecji wynosi 12,7 proc.

Agencja ratingowa Standard & Poor’s przestrzegła pod koniec lutego, że prognozy wzrostu gospodarczego hiszpańskiego rządu, zakładające ekspansję do 2013 roku na poziomie 0,6 proc., sa zbyt optymistyczne. Jeszcze dalej idą hiszpańscy deputowani, przymierzając wszystkie cele budżetowe do wzrostu rzędu 1,5 proc.

Według S&P dług publiczny Hiszpanii do 2012 roku przekroczy próg 80 proc., wobec 40 proc. PKB w roku 2008.