Wzrost sprzedaży biletów w ostatnich miesiącach sprawił, że straty linii lotniczych wyniosą w 2010 roku około 2 miliardów euro, a nie - jak prognozowano - 4 miliardy euro.

"Ludzie znów zaczynają latać i to jest dobra wiadomość" - powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Genewie Giovanni Bisignani, dyrektor generalny IATA.

Głównym motorem ożywienia w pasażerskich przewozach lotniczych są rynki państw Azji i Pacyfiku oraz Ameryki Łacińskiej. Na tych pierwszych wzrost liczby pasażerów wynosi 6,5 proc., a na drugich - aż 11 proc.

Wolniej poprawia się sytuacja w Stanach Zjednoczonych i Europie, gdzie odpowiednio notuje się wzrost o 2,1 i 3,1 proc.

Reklama

Dyrektor generalny IATA przewiduje, że w roku 2010 lotniczy ruch pasażerski wzrośnie o 5,6 proc., po tym gdy w ubiegłym roku zmalał o 2,9 proc. Jeśli chodzi o przewóz towarów, wzrost powinien wynieść 12 proc.

Poprzednie prognozy IATA na rok 2010 zapowiadały wzrost przewozów pasażerskich o 4,5 proc. i towarowych o 7 proc.

Na odrobienie strat powstałych od 2008 roku potrzeba będzie dwóch - trzech lat, mniej więcej tyle samo, co po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku - przewidują eksperci IATA.

Najwolniej - powiedział Bisignani - powracają pasażerowie pierwszej klasy: nadal jest ich o 17 proc. mniej niż w okresie szczytu przewozów na początku 2008 roku. Pasażerowie przyzwyczaili się już podróżować w klasie ekonomicznej - dodaje dyrektor generalny IATA.