Po znacznej korekcie z przełomu stycznia i lutego rynki dynamicznie odbijają i nie chcą się korygować by złapać oddech. Przypomina to nieco silną zwyżkę po korekcie z połowy zeszłego roku, co może oznaczać, iż mamy do czynienia z ostatnią falą wzrostową przed większą korektą.

Dzisiaj byki miały silne zaplecze informacyjne do wzrostów. Najpierw spekulowano, że Bank Centralny Japonii może na najbliższym posiedzeniu zwiększyć pulę funduszu pożyczkowego przeznaczonego dla banków. Potem wiedeńska gazeta pisała o możliwości przyznania Grecji środków pomocowych na sumę 55 mld euro. Co ciekawe tak niechętni do udzielenia finansowego wsparcia Niemcy mają podobno przeznaczyć 20 mld euro dla Hellady.

Potem nadszedł czas na konkretne dane. Produkcja przemysłowa w strefie euro przyspieszyła w styczniu do swojego 20-letniego maksimum, osiągając miesięczną dynamikę na poziomie aż 1,7 proc. Również amerykańska sprzedaż detaliczna zaskoczyła pozytywnie swoim wzrostem, zamiast powszechnie oczekiwanym spadkiem. Szczególnie mocna była sprzedaż bez samochodów notująca zwyżkę o 0,8 proc. m/m. Publikowane pod koniec dnia dane o nastrojach konsumentów nieco rozczarowały, co zbiegło się z osłabieniem indeksu WIG20, który ostatecznie wzrósł o pół procenta. Zdecydowanie silniejsze, po raz kolejny, były małe spółki.

Na rynku walutowym na początku obserwowaliśmy całkiem silne umocnienie euro, jednak główna para pozostała w ramach szerokiej konsolidacji kreślonej od połowy lutego. Złoty umacniał się nie zważając na niezbyt pomyślne informacje o wysokości deficytu budżetowego po dwóch pierwszych miesiącach roku. Według szacunków resortu finansów pierwszy kwartał ma się zakończyć deficytem sięgającym blisko 25,5 mld zł, co odpowiada mniej więcej połowie rocznego planu. Lepsze były informacje o styczniowym bilansie płatniczym, które wykazały znaczący napływ inwestycji zagranicznych, a w szczególności portfelowych do naszego kraju.

Reklama