WIG20 rozpoczął piątkową sesję na plusie, a w jej trakcie zdołał jeszcze poprawić swój wynik. Ostatecznie jednak warszawski indeks blue chipów zanotował jedynie niewielki wzrost - w opinii analityków - z powodu słabych danych z USA.

"Dzisiejsza sesja rozpoczynała się w całkiem dobrych nastrojach. Warszawski indeks największych spółek wzrósł na otwarciu o ponad 0,5 proc. Dobre nastroje zapewnione były przewagą popytu pod koniec czwartkowej sesji w USA" - poinformowała analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Łukasz Janus. Zaznaczył jednak, że "bykom" udało się jedynie wyrównać tygodniowego maksimum w okolicy 2425 pkt. Poziom ten w pierwszej fazie notowań okazał się barierą nie do przejścia.

"O godz. 11 na rynek napłynęła informacja o dynamice produkcji przemysłowej Eurolandu w styczniu 2010 roku. Okazała się ona lepsza od oczekiwań na poziomie 0,8 proc. w ujęciu miesięcznym i wyniosła 1,7 proc. Dzięki tym informacjom WIG20 powrócił w rejony swoich maksimów. Jednak dopiero lepsza od rynkowego konsensusu dynamika sprzedaży detalicznej w USA w lutym bieżącego roku na poziome 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym (oczekiwano -0,2 proc. miesiąc do miesiąca) była sygnałem do jeszcze odważniejszym zakupów. Tym samym nowe maksima na wysokości 2445,13 pkt stały się faktem (tego wyniku nie poprawiono już do końca sesji)" - dodał Janus.

Analityk podkreślił, że mieszanka dobrych informacji makroekonomicznych rozbudziła nadzieje inwestorów na kontynuację zwyżki w USA i ustanowienie nowych rocznych szczytów. "Oczekiwania inwestorów były uzasadnione bowiem optymizm z pierwszych minut handlu na Wall Street wystarczył do ustanowienia nowego szczytu (1153,41 pkt). Jednak skala zwyżki pozostawiająca wiele do życzenia oraz nie najlepszy odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan wymusiły realizację zysków" - podsumował Janus.

W środę indeks WIG20 wzrósł o 0,53 proc. do 2 415,82 pkt a WIG o 0,61 proc. do 41 253,60 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji przekroczyła poziom 1,94 mld zł.

Reklama