Jednak nie sądzę, aby cały tydzień upłynął na giełdach światowych w tempie równie niemrawym co poprzedni. Tym razem na rynki napłynie znacznie więcej istotnych danych makroekonomicznych i to począwszy od dziś. Osobne znaczenie ma także podkręcenie zegarków w USA, które już przeszły na czas wiosenny. Przez najbliższe dwa tygodnie sesje w NY będą zaczynać się o 14:30 naszego czasu, co daje większą przestrzeń na reagowanie na dane z USA.

Dziś poznaliśmy już wyniki największego polskiego banku detalicznego - PKO BP (PKOBP), które tylko nieznacznie odbiegały w dół od consensusu analityków. Widać więc, że ta publikacja nie wpłynie w istotny sposób na rynek tym bardziej, że to ostatni giełdowy bank, który publikuje swoje wyniki. Po południu poznamy inflację w Polsce, a rynkowi marzy się jej spadek z 3,6 w styczniu do 3,0 proc. w lutym. Kwadrans później dowiemy się jak wyglądała dynamika produkcji przemysłowej w Stanach i jest to dzisiejszy gwóźdź programu.

We wtorek oczekujemy na publikację niemieckiego indeksu ZEW, oraz dane z rynku budowlanego w USA (liczba wydanych pozwoleń i budów rozpoczętych). Takie same dane opublikuje też GUS, ale na ekonomistów (i rynku) ważniejsza będzie dynamika wynagrodzeń i zatrudnienia w Polsce. Te dane także poznamy jutro. A pod koniec dnia - już poza zasięgiem działania naszej GPW - FOMC podejmie decyzję o stopach procentowych w USA.

W środę poznamy dynamikę produkcji przemysłowej w Polsce oraz decyzję Banku Japonii, w czwartek dynamikę inflacji w USA oraz indeks wskaźników wyprzedzających, a w piątek publikacji ciekawych co prawda zabraknie, ale sesje i tak zapowiadają się na interesujące, bowiem tego dnia wygasają marcowe serie kontraktów terminowych. Zapowiada się więc tydzień pełen wrażeń na rynkach akcji.

Reklama