Sesja w USA zakończyła się niewielkim wzrostem, choć jeszcze po południu wiele wskazywało na to, że obejrzymy raczej spadek wartości indeksów. Zniżki dotknęły giełd azjatyckich.

Gdybyśmy mieli oceniać perspektywę dzisiejszego otwarcia wyłącznie przez pryzmat wczorajszych notowań, to należałoby oczekiwać wzrostów na otwarciu, ponieważ wczoraj po południu giełdy europejskie dyskontowały wyraźnie rysujący się spadek cen akcji w USA. Ponieważ Amerykanie odrobili straty, to teoretycznie także Europa powinna na tym skorzystać.

Kolejnym bodźcem jest uchwalenie planu ratunkowego dla Grecji przez 16 ministrów finansów krajów euro strefy. Sam plan - podobnie jak poprzedni - owiany jest tajemnicą. Po zawarciu poprzedniego porozumienia tajemnicze i lapidarne wypowiedzi maskowały fakt, że nie zdecydowano się na żadne konkretne rozwiązania. Dlatego można podejrzewać, że "pomoc w razie takiej konieczności" także nie kryje za sobą żadnych konkretnych sformułowań, ale być może uspokoi to rynki (które i poprzednim razem na taki niby plan ratunkowy zareagowały pozytywnie).

Tyle o pierwszych impulsach. Kolejnych nie zabraknie - godzinę po otwarciu notowań poznamy dynamikę inflacji w strefie euro, a godzinę później odczyt niemieckiego indeksu koniunktury ZEW. O 13:30 poznamy dane z rynku budownictwa mieszkaniowego w USA, a pół godziny później analogiczne dane z Polski. Plus dynamikę zatrudnienia i wynagrodzeń, choć wątpliwe by krajowe dane miały wpływ na decyzje inwestorów. W każdym razie wyraźna reakcja GPW na dane GUS są rzadko spotykanym zjawiskiem i dziś pewnie także jej nie zobaczymy.