– Cały czas krytykujemy tych, którzy naruszają reguły nadmiernego deficytu. Ale czy Niemcy posiadające nadwyżki handlowe też nie ponoszą częściowej winy za obecną sytuację? – stwierdziła Christine Lagarde w opublikowanej wczoraj rozmowie z The Financial Times. Paryżowi chodzi zwłaszcza o siłę niemieckiego eksportu, który między 1994 a 2008 rokiem rósł nieprzerwanie w imponującym tempie kilku do kilkunastu procent rocznie i uczynił z Berlina mistrza świata w tej dziedzinie (dopiero w 2009 roku pałeczkę przejęli Chińczycy). Zdaniem Lagarde uzyskane tą drogą budżetowe nadwyżki pomogły Berlinowi prowadzić politykę obniżania swoich kosztów pracy, co rozregulowało konkurencyjność wewnątrz strefy euro. Podobne zarzuty wobec Niemiec podnosili już wcześniej inni obserwatorzy. – Przez pierwszą dekadę istnienia strefy euro Berlin skorzystał na jej istnieniu bardziej niż cała reszta – pisze w najnowszym raporcie o stanie niemieckiej gospodarki brytyjski tygodnik The Economist, dobrze zazwyczaj wyrażający nastroje biznesowej Europy.
Jak to możliwe, że dobre wyniki gospodarcze Niemców odbijają się negatywnie na kondycji innych krajów obszaru wspólnej waluty? – To efekt bliskich powiązań gospodarek strefy euro – tłumaczy nam Simon Tilford, główny ekonomista londyńskiego Center for European Reform. Postępy eurointegracji, a zwłaszcza eliminacja ryzyka walutowego, doprowadziły po prostu do tego, że dobre i konkurencyjne niemieckie towary zalały rynki innych krajów członkowskich (na wspólny rynek trafia dziś ok. 70 proc. niemieckiego eksportu), zostawiając w tyle marki greckie, portugalskie czy nawet hiszpańskie.
– Firmy z tych krajów zostały złapane w kleszcze. Z jednej strony napierają na nie solidne towary z Niemiec, z drugiej te produkowane taniej w krajach nowej UE oraz poza Wspólnotą – dodaje Tilford. Efekt jest taki, że eksport stanowi dziś 35 proc. niemieckiego PKB, podczas gdy w przypadku europejskich partnerów: Wielkiej Brytanii, Francji czy Włoch odsetek ten waha się pomiędzy 15 a 18 proc.
– Podtekst apelu minister Christine Lagarde jest jasny: skoro skorzystaliście na budowie strefy euro, to teraz nie wymigujcie się od ponoszenia kosztów – mówi nam Thomas Klau, szef paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. W kontekście wciąż nierozwiązanego sporu, kto powinien wyłożyć pieniądze na rozwiązanie greckich kłopotów finansowych, ten argument może mieć niebagatelne znaczenie.
Reklama
1,1 bln dol. wyniósł niemiecki eksport w 2009 roku, lepsi są tylko Chińczycy
70 proc. niemieckiego eksportu trafia do krajów Unii Europejskiej