Komunikat Fed jest niemal kalką poprzednich komunikatów i właśnie na to liczyła większość inwestorów. Niemiła niespodzianka ze stopą dyskontową z lutego odeszła już zatem w zapomnienie, gdyż wszystkie elementy komunikatu zostały zachowane. Przede wszystkim autorzy zapewniają, iż stopy pozostaną na obecnym poziomie jeszcze przez dłuższy okres. Ponadto odnotowują również, iż nadwyżki mocy produkcyjnych gwarantują bezinflacyjny wzrost przez pewien okres. Dopiero zmiana jednej z tych sentencji lub zapowiedź wprowadzenia stopy depozytowej mogłyby wzbudzić obawy o rychły wzrost stóp procentowych w USA. Tym samym potwierdza się scenariusz, w którym ze strony Fed nie nadejdzie w najbliższym czasie dodatkowy impuls dla umocnienia dolara. Postawa Fed jest natomiast korzystna dla rynków akcji oraz rynków walut wschodzących, w tym złotego.

Oczekiwania spełnił również Bank Japonii. Wprowadzony w grudniu program trzymiesięcznych pożyczek został podwojony, do sumy 20 bilionów jenów. Program ma na celu obniżenie rynkowych stóp procentowych, gdyż jak odnotowuje bank centralny – ożywienie gospodarcze ciągle nie jest wystarczająco silne, zwłaszcza jeśli chodzi o popyt prywatny. Co ciekawe, reakcja w notowaniach jena była bardzo niewielka. Początkowo jen nawet zyskał do dolara, by następnie nieznacznie stracić. To jednak efekt spekulacji, które pojawiły się na rynku na początku marca i już wtedy spowodowały osłabienie japońskiej waluty. Tym samym rosną szansę na obronę leżącej coraz bliżej linii trendu spadkowego na USDJPY.

Obydwie decyzje pomogły wyraźnie rynkom akcji. Amerykańskie indeksy ruszyły wyraźnie w górę po decyzji Fed, zaś decyzja Banku Japonii przyspieszyła wzrosty na azjatyckich parkietach. W rezultacie kontrakty na indeks DJIA30 są już bliskie temu, co udało się np. S&P500 – czyli wyjściu na nowe tegoroczne maksimum (dotychczasowy szczyt to 10677 pkt.). Wczoraj indeks amerykańskich blue chipów wspierały dobre doniesienia z GE (optymistyczne szacunki wyników przedstawione przez prezesa) i Intela (prezentacja nowych chipów).

Decyzje banków centralnych to także szansa na wzrosty cen surowców przemysłowych. Dla rynku ropy oznacza to możliwość testu poprzedniego rocznego maksimum – ustanowionego 11 stycznia poziomu 82,40 USD za baryłkę (gatunek Brent). Szansę tę znacznie zwiększyłyby korzystne dane o zapasach z USA, które poznamy o godzinie 15.30. Rynek oczekuje niewielkiego wzrostu zapasów ropy (0,5 mln baryłek), braku zmiany zapasów benzyny i spadku zapasów destylatów (-0,8 mln).

Reklama

W USA poznamy dziś dane o cenach producenta (13.30, konsensus -0,2% m/m, +0,1% m/m dla bazowego PPI). Gdyby Fed dał wczoraj jakikolwiek sygnał, iż zastanawia się nad zacieśnianiem polityki monetarnej, dane te byłyby bardzo uważnie obserwowane przez rynek. W obecnej sytuacji nie będą jednak miały raczej kluczowego znaczenia. Dla funta bardziej istotne będą dane z Wielkiej Brytanii. O godzinie 10.30 poznamy tam dane o bezrobociu (rynek spodziewa się, iż w lutym przybyło 10 tys. bezrobotnych) oraz minutes z ostatniego posiedzenia Banku Anglii.

W Polsce o godzinie 14.00 poznamy dane odnoście produkcji przemysłowej, produkcji budowlano montażowej oraz cen producenta. Najbardziej istotne będą dane o produkcji – rynek zakłada utrzymanie rocznej dynamiki produkcji na poziomie zbliżonym do styczniowego (8,5%), choć jest pewna szansa, iż zobaczymy nawet dynamikę dwucyfrową. Produkcja budowlano montażowa nadal będzie niższa ze względu na wpływ pogody. Po wczorajszej decyzji Fed i reakcji globalnych rynków akcji rynek złotego przymierza się do testu nowego minimum na parze EURPLN (poprzednie to 3,8540). Jeśli nastroje na rynkach globalnych nie pogorszą się, tylko bardzo słabe dane z Polski mogłyby zachęcić inwestorów w tej sytuacji do realizacji zysków.