Maklerzy z Wall Street mają dość luźne podejście do walki z globalnym ociepleniem: swoim klientom radzą inwestować w spółki węglowe, a nie te produkujące energię słoneczną.

Jak podaje agencja Bloomberg, wbrew coraz popularniejszym hasłom walki z globalnym ociepleniem, walka o czystsze środowisko nie znajduje przełożenia w świecie biznesu. Według najnowszych doniesień z Wall Street, najlepsze do inwestycji nie są papiery wartościowe spółek wytwarzających energię z alternatywnych źródeł. O wiele bardziej opłacalne okazuje się inwestowanie w konwencjonalne źródła pozyskiwania energii, takie jak węgiel kamienny czy ropa naftowa.

I tak 79 proc. analityków giełdowych z Nowego Jorku radzi, by kupować akcje największej spółki węglowej notowanej na amerykańskiej giełdzie - firmy Peabody Energy. Jedynie 44 proc. z nich radzi swoim klientom, by kupowali akcje First Solar, firmy zajmującej się pozyskiwaniem energii słonecznej. Rozdźwięk pomiędzy oceną analityków dotyczącą tych dwóch spółek jest największy od blisko 2 lat.

Jak twierdzi Kevin Landis, zarządzający funduszem Firsthand Alternative Energy Fund, główną przyczyną niechęci do inwestycji w alternatywne źródła energii jest nastawienie poszczególnych państw, które opierają swoje bezpieczeństwo energetyczne na tradycyjnych źródłach energii, takich jak węgiel kamienny czy gaz ziemny. Gracze giełdowi wolą lokować posiadany kapitał nie w alternatywne źródła energii, które są dla nich ryzykownym biznesem, a w tradycyjne surowce energetyczne.