Słabość brytyjskiej gospodarki ciążyła na notowaniach funta od kilku miesięcy. Apogeum przeceny brytyjskiej waluty przypadło na pierwszego marca, kiedy jednocześnie ogłoszono niepokojące (z punktu widzenia inwestorów) sondaże przedwyborcze, jak i decyzję Prudentiala o zakupie azjatyckiego biznesu AIG. Zwracaliśmy wtedy uwagę, iż przecenę na funcie zatrzymał poziom techniczny nie z GBPUSD a 0,9150 z EURGBP, co mogło sugerować rosnące (przynajmniej czasowo) znaczenie tej pary. Obecnie jest to jeszcze bardziej oczywiste. Kilka dni temu pisaliśmy, iż wspomniany poziom na EURGBP może być dobrym punktem wyjścia dla odwrócenia rynku. Opór ten rzeczywiście nie został pokonany a wczorajsze dane o bezrobotnych w Wielkiej Brytanii zapewniły spory ruch spadkowy. Okazało się bowiem, iż w lutym na Wyspach ubyło 32 tys. bezrobotnych, podczas gdy oczekiwano, iż przybędzie ich 8 tys. Gdyby ta publikacja miała zostać potwierdzona przez kolejne dane mogłoby to oznaczać większe wzmocnienie funta, również w relacji do dolara. Póki co jednak celem dla rynku jest poziom 0,8830. Do końca tygodnia mamy jeszcze kilka publikacji z Wielkiej Brytanii (dziś zadłużenie sektora publicznego oraz podaż pieniądza), ale o potencjalnie niewielkim wpływie na rynek.

W trakcie notowań w Azji zbliżyć się do tego celu pomogły spekulacje, iż Grecja (wobec powściągliwości bogatych członków strefy euro) mogłaby skorzystać z pomocy MFW. Temat ten może wydawać się już dość mocno odgrzewany, jednak biorąc pod uwagę, iż rynkowi nie udał się wczoraj ruch w kierunku 1,3850 w notowaniach EURUSD, niemal każdy powód był dobry do odwrotu. Wpisuje się to w charakter ostatniego ruchu wzrostowego na EURUSD, gdzie każdy większy ruch wzrostowy jest szybko kontrowany niewiele mniejszym ruchem w drugim kierunku, podkreślając słabość popytu. Krótkoterminowe wsparcia na parze można obecnie wyznaczyć na poziomie 1,3640 i 1,3530/45.

Na rynkach akcji wczoraj przeważali kupujący, zachodnie media ekonomiczne koncentrowały się na siódmej z rzędu wzrostowej sesji (kasowej) dla indeksu DJIA30. Ta sesja przyniosła wyjście powyżej styczniowych maksimów, ale już zamknięcie poniżej tego poziomu, co może wróżyć przynajmniej krótką realizację zysków. Podażowy sygnał również w notowaniach kontraktów na WIG20. Wczorajszy optymizm z pierwszej części sesji w połączeniu z odwrotem po nieudanym teście 2500 pkt. sprawił, iż zarysowała nam się spadająca gwiazda, a co więcej, w połączeniu z dzisiejszym otwarciem na niższych poziomach można ją nazwać wyspą odwrotu (choć dzisiejsza luka jest relatywnie mała). To zdecydowanie negatywny sygnał, choć oczywiście pojawia się pytanie o siłę prognostyczną średnioterminowych formacji na kontraktach na polski indeks wobec podatności na zmiany na rynkach globalnych. Krótkoterminowo jednak mamy tu zgodność ze wspomnianym nieudanym testem na DJIA.

Najważniejsze publikacje makroekonomiczne na dzień dzisiejszy to inflacja w USA za luty, tygodniowe dane o bezrobotnych oraz marcowy wskaźnik aktywności w rejonie Filadelfii. Szansa na duże zaskoczenie w przypadku danych o inflacji (13.30, konsensus +0,1% m/m zarówno na wskaźnik ogółem, jak i bazowy) jest niewielka, a tylko duże zaskoczenie mogłoby istotniej wpłynąć na notowania. Warto przypomnieć sytuację sprzed miesiąca, kiedy nieoczekiwany spadek cen w ujęciu bazowym wywołał całkiem pokaźny ruch w górę w notowaniach akcji i EURUSD. Wtedy byliśmy jednak tuż po zaskakującej podwyżce stopy dyskontowej. Obecnie zaś Fed utwierdził inwestorów, iż nie zamierza w najbliższym czasie podejmować dodatkowych działań w kierunku zacieśniania polityki pieniężnej.

Reklama

Bardziej istotne mogą być natomiast tygodniowe dane z rynku pracy (również 13.30), który pozostaje solą w oku giełdowych byków. Po raz kolejny rynek oczekuje poprawy (o 6 tys. do 456 tys.). Tydzień temu liczba nowych bezrobotnych obniżyła się, ale nie tak bardzo jak oczekiwał rynek. Słaby odczyt byłby dobrym pretekstem do większej realizacji zysków. Dane o aktywności poznamy o godzinie 15.00. Rynek oczekuje, iż wskaźnik utrzyma się na poziomie z lutego (17,6 pkt.).