Tym razem szanse są duże. Rosja tak dojadła Unii surowcową arogancją, że klub przeciwników energetycznej solidarności zmalał praktycznie do zera. Nigdy jeszcze w Brukseli nie było tak życzliwej atmosfery dla dawnej polskiej inicjatywy gazowej solidarności czy gazowego paktu muszkieterów.
Nowe prawo przejdzie, a wtedy zostaną uruchomione fundusze na budowę interkonektorów, powstanie europejski rynek gazowy, po którym będzie swobodnie krążył surowiec – z Rosji, ale też z Algierii, Libii i gazoportów. Wtedy nikt już nie będzie mógł odciąć dostaw do unijnego kraju. Naiwna wizja? Niekoniecznie.
Zimą rok temu Rosja udowodniła, że gaz to broń, i realnie zagroziła nią UE. Unia odrobiła lekcję, czas plany przemienić w czyny. Energetyczna broń bywa obosieczna. Gaz można odciąć, ale można też tak rozbudować sieć jego rozprowadzania, że jakiekolwiek blokady stracą sens. Moskwo, przegrasz tę partię.
Reklama