Po ubiegłorocznym wzroście cen gwarancji ubezpieczeniowych, sięgającym nawet 20 proc., w tym roku ceny mogą nawet spaść. Ostrym negocjacjom będzie sprzyjało wejście nowych graczy, m.in. KUKE, i zapowiedź większej aktywności TU Europa.
W ubiegłym roku przychody towarzystw z gwarancji ubezpieczeniowych sięgnęły 300 mln zł – wynika z szacunków Dziennika Gazety Prawnej na podstawie danych po trzech kwartałach. To o ponad jedną trzecią więcej niż w 2008 roku. Taki wynik to zbieg dwóch czynników: większego popytu na gwarancje na wyższe niż do tej pory kwoty i wyższych cen. Ten rok może być równie dobry, jeśli chodzi o zainteresowanie firm gwarancjami, co zauważają i banki i ubezpieczyciele.
– Wśród naszych klientów widzimy coraz większe zapotrzebowanie na gwarancje i opiewają one na coraz większe kwoty, szczególnie jeśli chodzi np. o projekty infrastrukturalne – mówi Michał Wierzchowiecki, dyrektor departamentu finansowania handlu w Kredyt Banku. PZU podaje, że w związku z napływem środków unijnych i zwiększoną liczbą realizowanych inwestycji największym zainteresowaniem cieszą się różnego rodzaju gwarancje kontraktowe, począwszy od gwarancji wadialnych, a skończywszy na gwarancjach właściwego usunięcia wad lub usterek.
– W ostatnim czasie jednak obserwujemy wzrost zapytań o te ostatnie – mówi Elwira Ostrowska-Graczyk z PZU. – Wzrosło zapotrzebowanie firm na gwarancje kontraktowe związane przede wszystkim z budową stadionów i dróg na Euro 2012 – tak tłumaczy Agnieszka Maksymow z HDI Gerling Polska, wzrost przychodów ze składek z 5,6 mln zł do 13,2 mln zł w 2009 roku.
Ubezpieczyciele skorzystali na tym, że banki w ostatnich miesiącach mniej chętnie wystawiały gwarancje, szczególnie klientom, którzy nie mieli u nich np. konta, kredytu czy nie korzystali z innych produktów bankowych. Z kolei ci, którzy już mieli relacje z bankiem, też chętniej korzystali z ofert ubezpieczycieli. – Większy popyt na gwarancje ubezpieczeniowe to efekt tego, że klienci oszczędzali swoje limity kredytowe w bankach – mówi Andrzej Kardasiewicz z Euler Hermes, którego firma odnotowała 130-proc. wzrost przychodów ze składek – z 7,2 mln zł w 2008 roku, do niemal 17 mln zł w 2009 roku.
Reklama
I banki, i ubezpieczyciele w związku z kryzysem zaostrzyły wymogi dotyczące np. zabezpieczeń i podniosły ceny. – W naszym wypadku ceny wzrosły o 15–20 proc., ale na ten rok nie przywiduję już większych ruchów – mówi Andrzej Kardasiewicz. Podaje, że w kryzysie wzrosła też rozpiętość cen gwarancji, które wahały się między 0,25 a 3,5 proc. od wartości gwarancji. Ostateczna cena zależy bowiem od kondycji przedsiębiorstw, które starają się o takie zabezpieczenie, i ich rozmiarów. Dla dużych firm są one tańsze.
– Dla sum gwarancyjnych przekraczających 2 mln zł stawki na gwarancje kontraktowe to około 1–1,4 proc. Małe – na kwoty niższe niż 1 mln zł – indywidualne gwarancje to koszt 1,4–1,8 proc. rocznie – mówi Agata Rembalska z firmy brokerskiej Marsh. Dodaje, że w przypadku gwarancji wadialnych jej firma negocjuje oferty według stawek rocznych przeliczanych za faktyczny okres gwarancji, a nie za czynność wydania gwarancji. Dzięki temu koszty są niższe.
W tym roku negocjacje będą łatwiejsze, bo konkurencja się zaostrza. Wejście na ten rynek zapowiedziały m.in. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, a TU Europa zadeklarowała, że ma to być jeden z istotnych czynników wzrostu przychodów ze składek. Towarzystwa walczą o ten segment, bo po trzech kwartałach wynik techniczny, pokazujący, jak ubezpieczyciele zarabiają tylko na sprzedawaniu określonego rodzaju polis, wyniósł prawie 45 mln zł, wobec 32 mln zł rok wcześniej.
ikona lupy />
Rynek gwarancji ubezpieczeń / DGP