Brak ważnych publikacji makroekonomicznych z USA i Polski zadecydował, że wydarzeniem dnia na obu rynkach było rozliczenie marcowych serii instrumentów pochodnych.

Zgodnie z oczekiwaniami obserwatorów po niespecjalnie interesującej pierwszej części sesji, duży kapitał wkroczył do akcji w ostatniej godzinie. O tym, że fundusze inwestycyjne posiadały więcej długich pozycji w kontraktach na WIG20 niż krótkich może świadczyć fakt, że zaraz po rozpoczęciu końcowego odliczania na rynek trafiły koszykowe zlecenia kupna akcji. Dzięki temu cena rozliczenia kontraktów i opcji, która jest wyliczana jako średni kurs WIG20 z ostatniej godziny notowań, ustalona została na poziomach o kilkadziesiąt punktów wyższych od tych, wokół których poruszał się indeks przez większą część dnia. Na końcowym fixingu, kiedy nie potrzeba było już "pompować" cen akcji, WIG20 spadł o blisko 50 pkt, niwelując półtoraprocentową zwyżkę i zakończył sesję w okolicy wczorajszego zamknięcia.

Warto przy tym podkreślić, jak ogromny kapitał zaanagażowano w rozliczanie kontraktów. Na szerokim rynku obroty w ciągu decydującej godziny wzrosły o blisko 3,2 mld PLN, a podczas całej piątkowej sesji na GPW inwestorzy wymienili się akcjami za prawie 4,4 mld PLN. W przeciwieństwie do poprzednich dni minionego tygodnia, małe i średnie spółki nie cieszyły się dzisiaj szczególnym zainteresowaniem, ale łatwo to wytłumaczyć nie tylko opisanym powyżej zjawiskiem, które raz na kwartał towarzyszy rynkowi akcji, ale także rewizją składu indeksów. Od poniedziałku wśród spółek z indeksu WIG20 znajdziemy debiutanta sprzed kilku miesięcy - Polską Grupę Energetyczną, która zastąpi Agorę. PGE była w piątek jedną z trzech spółek (obok PKO BP i KGHM), których akcje wygenerowały ponad 500 mln obrotów.

Na rynku walutowym obserwowaliśmy odwrót inwestorów nie tylko z polskiego rynku, ale również ze strefy euro. Złoty i euro były po południu najsłabsze względem dolara od początku marca (kurs wyniósł odpowiednio 2,88 PLN za dolara i 1,352 USD za euro). W kwietniu i maju Grecja musi zrolować dwie transze obligacji, każda o wartości przekraczającej 8 mld euro i już teraz sygnalizuje inwestorom, że przy obecnym rynkowym koszcie kapitału może to być niemożliwe.